29 czerwca 2013

Przegląd poczty #6 - BMSalon Online

Na początek jestem zmuszona bardzo Was przeprosić za moją dotychczasową i przyszłą nieobecność. Mam gotowych kilka recenzji, które lada dzień pojawią się na blogu, lecz dziś na szybko chcę Wam pokazać moje ostatnie przesyłki. 

Pierwsza z nich to współpraca z BMSalon Online, od którego otrzymałam do testów krem w piance do stóp Allpresan. Jest już w użyciu i z pewnością doczekacie jego recenzji lada chwila. Mam nadzieję, że doprowadzi moje stopy do porządku.


Drugą przesyłkę odebrałam bodajże przedwczoraj - cierpliwie czekała na mnie w paczkomatach (swoją drogą, uwielbiam je!). Cudny zestaw, który widzicie poniżej wybrałam sobie sama dzięki konkursowi wygranemu na fanpage'u firmy.


W moje ręce wpadły:
EcoRiche mydło Aleppo 50% - 39,90 zł / 200g
Rugard krem witaminowy - 20,00 zł / 50 ml
EcoRiche olejek arganowy - 69,00 zł / 30 ml
Xnail olejek do pielęgnacji paznokci i skórek - 25,20 zł / 3 ml

oraz jak to zawsze bywa z przesyłkami od BMSalon Online - całe mnóstwo folderów informacyjnych i masa próbek (dzięki jednej z nich, którą otrzymałam wcześniej, skusiłam się na krem). Wszystkie kosmetyki, które wybrałam wręcz pożeram wzrokiem i nie mogę się doczekać kiedy wszystkie wypróbuję...


Może coś szczególnie wpadło Wam w oko? :)

19 czerwca 2013

Pierwsze wrażenie, czyli w kilku słowach o kilku próbkach (Love Me Green)

Poza czterema pełnowartościowymi produktami do testów od Love Me Green, otrzymałam także po dwie saszetki próbek kilku kosmetyków z oferty firmy. Znalazły się tam też sample kremu do rąk, ale ze względu na to, że pisałam już o nim pełną recenzję, to dzisiaj go pominę. Zastrzegam, że - tak jak w tytule - jest to tylko moje pierwsze wrażenie i nie jestem w stanie powiedzieć czy po dłuższym stosowaniu któryś z kosmetyków nie zacznie podrażniać, zapychać czy też wręcz przeciwnie - okaże się hitem.



Nawilżający balsam do ciała Karite Exotique

Podobnie jak jego brat, czyli recenzowany przeze mnie wcześniej balsam w wersji makadamia i miód, ten również ma bardzo przyjemną, łatwą do rozprowadzenia konsystencję. Wyróżnia go natomiast żółta barwa. Zapach jest dość przyjemny, jakby słodko-cytrusowy. Już po jednym użyciu skóra wydaje się być miękka.

Wyszczuplający balsam do ciała Zielona Herbata

Powtórzę się, ale cóż zrobić - balsam ma gęstą, kremową konsystencję. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy, która by się lepiła. Gdy próbowałam się "wwąchać" w ten produkt, to moją pierwszą myślą było: "ojej, rzeczywiście zielona herbata!". Niestety po chwili czar prysł i zaczął do mnie docierać jakiś dziwny, chemiczny zapach, który jeszcze długo po użyciu utrzymuje się na ciele. Nie trafił w mój gust.

Energetyzujący peeling do twarzy

Ma piękny, cytrusowo-egzotyczny zapach. Nawet na zdjęciu widać, że w żelu (dość rzadkim) znajdują się, nie tak wcale maleńkie, drobinki. Jest to raczej peeling o średniej intensywności - bywają łagodniejsze, ale też nie jest to typ ostrego drapaka. Moja skóra po kilku użyciach, na które starczyło mi próbek, była naprężona, ale nie nieprzyjemnie napięta.

Regenerujący krem do twarzy na dzień

Krem o lekkiej konsystencji (dużo lżejszej i delikatniejszej niż krem na noc!), szybko się wchłania. Co do tego czy nadaje się pod makijaż to z tego co zauważyłam - tak, ale tylko w przypadku lekkiego podkładu, np. BB.

Regenerujący krem do twarzy na noc

Krem jest bardzo tłusty i gęsty, ale łatwo rozprowadza się po skórze twarzy. Ma charakterystyczny dla większości kosmetyków Love Me Green zapach. Wielkim zaskoczeniem było to, że nawet próbka dała radę doprowadzić moją cerę do porządku po zastosowaniu alkoholowego toniku, którego używam w awaryjnych sytuacjach. Zostawia na twarzy tłustą warstwę, ale doskonale nawilża.


Z przetestowanych próbek najbardziej zachęciły mnie peeling do twarzy i krem na noc i to one najbardziej mnie kuszą do złożenia zamówienia w sklepie. Na peeling będę musiała pewnie długo poczekać, bo cena 49,90 zł jest dla mnie w tym momencie nie do przełknięcia. Cieszę się, że firma postanowiła wprowadzić tańszą wersję kremu do twarzy - co prawda tubka jest malutka, bo zawiera tylko 15 ml produktu, ale cena jest dużo przyjemniejsza dla portfela. Prawdopodobnie się na niego skuszę, gdy tylko wykorzystam wszystkie zgromadzone zapasy kosmetyczne do nocnej pielęgnacji twarzy. Poza próbkami, ze strony internetowej sklepu uśmiechają się też do mnie energetyzująca pianka myjąca i kojący tonik do twarzy. Może kiedyś... ;)

12 czerwca 2013

Nawilżamy ciało - krem do ciała Love Me Green

Był już krem do rąk, więc czas najwyższy na nawilżenie reszty ciała, czyli  
Organiczny regenerujący krem do ciała Love Me Green makadamia & miód.




OD PRODUCENTA


Niezwykle bogaty krem do ciała na bazie olejku z orzechów macadamia. Olej macadamia stymuluje regenerację komórek skóry, dzięki czemu staje się ona bardziej sprężysta i elastyczna (informacja z opakowania).

Organiczny Krem do ciała Macadamia i Miód został stworzony w celu nawilżenia*, odżywienia i ochrony skóry ciała. Jego kremowa konsystencja w połączeniu z delikatnym i subtelnym zapachem szybko wnika nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze.
* Nawilżenie górnych warstwach naskórka.

Sposób użycia
Stosować na oczyszczoną skórę ciała 1-2 razy dziennie rozprowadzić kolistymi ruchami.
(informacja ze strony internetowej)

GDZIE KUPIĆ: sklep internetowy http://love-me-green.pl/
CENA: 99,90 zł / 200 ml

Love Me Green ma w swojej ofercie trzy wersje balsamów: makadamia & miód (czyli ten, który Wam prezentuję), zielona herbata (wyszczuplający) i masło karite (także w wersji 30 ml tubki w przyjemnej do portfela cenie)

SKŁAD

aqua / woda 
caprylic/capric triglyceride / olej neutralny - różnego pochodzenia; tworzy film zapobiegając utracie wody z naskórka, uelastycznia skórę, w kosmetykach do twarzy może być komodogenny (ale w przypadku ciała nic nie powinno się wydarzyć, można spokojnie stosować)
glyceryl stearate se / stearynian glicerolu - różnego pochodzenia, ale w kosmetykach naturalnych stosuje się te pochodzenia roślinnego; emulgator
aloe barbadensis leaf juice* / sok z liści aloesu - pochodzenia roślinnego, ma właściwości kojące, nawilżające, a nawet antybakteryjne, zapobiega utracie wody przez skórę
butyrospermum parkii (shea) butter extract* / ekstrakt z masła Shea - składnik naturalny, pochodzenia roślinnego; ma właściwości nawilżające, regenerujące, wygładzające, natłuszczające
prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil* / olej ze słodkich migdałów - pochodzenia roślinnego; pielęgnuje, wygładza, natłuszcza i nawilża skórę, uniwersalny olejek do każdego typu skóry
glyceryl stearate / stearynian glicerolu - pochodzenia roślinnego; składnik tworzący na skórze film i zapobiegający utracie wody
macadamia ternifolia seed oil / olej z nasion makadamii - pochodzenia roślinnego; działanie regenerujące, wygładzające
glycerin / gliceryna - różnego pochodzenia (w tym przypadku prawdopodobnie roślinnego); ma działanie nawilżające, ale też konserwujące kosmetyk
palmitic acid / kwas palmitynowy - składnik pochodzenia (najczęściej) roślinnego; natłuszcza, nawilża, wygładza i zapewnia skórze ochronę, tworzy film zapobiegające utracie wody przez naskórek
cetyl alcohol / alkohol cetylowy - składnik różnego pochodzenia; odpowiedzialny głównie za konsystencję, nie ma typowych dla alkoholi właściwości wysuszających
squalane / skwalan - otrzymywany z oliwy z oliwek; ma właściwości typowe dla emolientów
cera alba (beeswax) / wosk pszczeli - składnik naturalny, pochodzenia zwierzęcego
stearic acid / kwas stearynowy - otrzymywany z naturalnych wosków; emulgator i stabilizator, chroni przed wysuszeniem
benzyl alcohol / alkohol benzylowy - składnik pochodzenia chemicznego; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, bezpieczny tylko w ograniczonym stężeniu
parfum (fragrance) / perfumy - składnik zapachowy, może być drażniący dla skóry
levulinic acid / kwas lewulinowy - składnik różnego pochodzenia, tu prawdopodobnie roślinnego
sodium levulinate - może być pozyskiwany z roślin; konserwant, zamiennik parabenów
mel (honey) extract / ekstrakt z miodu - działa na skórę odżywczo, regenerująco, kojąco, podnosi poziom nawilżenia i uelastycznia
xanthan gum / guma ksantanowa - składnik pochodzenia mikrobiologicznego; zagęszczacz, dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
sodium hydroxide / wodorotlenek sodu - pochodzenia chemicznego; stosowany jako regulator pH, właściwie nie wiem co ten składnik tu robi, bo używany jest w produktach do prostowania włosów i do usuwania skórek wokół paznokci; w przypadku zetknięcia np. ze spojówką - może wywoływać podrażnienia, dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
dehydroacetic acid / kwas dehydrooctowy - składnik różnego pochodzenia; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, ale tylko w ograniczonym stężeniu
benzoic acid / kwas benzoesowy - konserwant, dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
biosaccharide gum-1 / fukożel - pochodzenia roślinnego; osłabia reakcje alergiczne, koi podrażnienia, dba o długotrwałe nawilżenie
sorbic acid / kwas sorbowy - składnik pochodzenia organicznego; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, ale tylko w ograniczonym stężeniu
glyceryl caprylate / monogliceryd kwasu kaprylowego - pochodzenia roślinnego; umożliwia powstawanie emulsji, emulgator
sodium anisate
linalool / linalol - pochodzenia roślinnego; może powodować powstawanie wyprysków jeśli dojdzie do jego utlenienia, poza tym jest bezpieczny, używany jako składnik kompozycji zapachowych (imituje zapach konwalii)
limonene / limonen - używany jako składnik kompozycji zapachowych (imituje zapach skórki cytrynowej), może uczulać i działać drażniąco na skórę i oczy
geraniol / geraniol - naturalnego pochodzenia; przeciwutleniacz, składnik kompozycji zapachowych (imituje zapach pelargonii), w wysokich stężeniach może wywoływać alergie
coumarin / kumaryna - pochodzenia roślinnego; składnik kompozycji zapachowych (imituje zapach suszonej trawy), w tak małym stężeniu w kosmetyku stosowanym na powierzchni skóry kumaryna jest bezpieczna, ale trzeba na nią uważać w produktach spożywczych
benzyl alcohol - w składzie pojawił się po raz drugi (wtf?!), czyli ile go w końcu jest?

*from organic farming / z upraw ekologicznych


Zielonym kolorem oznaczyłam składniki, które szczególnie dobrze wpływają na skład ze względu na swoje pochodzenie lub te, które mają bardzo dobre właściwości. Ciemnoczerwonym takie, które można by było zastąpić czymś innym. Bez koloru są składniki, które są jak najbardziej w porządku, jedne lepsze, inne gorsze, ale nie są wybitne, jeśli chodzi o kosmetyki naturalne.
 

MOJA OPINIA

O opakowaniu znowu można mówić i mówić. Zachwyca charakterystycznym dla Love Me Green minimalizmem. Naklejka utrzymana jest w pomarańczowym (miodowym?) tonie, a sama butelka jest przezroczysta, więc można kontrolować ilość produktu, jaka została. Pompka działa bez zarzutów, nie zatyka się i dozuje odpowiednią ilość produktu. W celu aplikacji trzeba przekręcić dzióbek w odpowiednią stronę. Zapach  jest prze-pięk-ny... zdecydowane czuć tu miód, dodatkowo połączony jakby z... migdałem? Uwielbiam go na swojej skórze, zwłaszcza że utrzymuje się na niej przez kolejne (minimum) 2 godziny.


Konsystencja, zgodnie z nazwą, rzeczywiście bardziej przypomina krem niż balsam. Jest gładka, jakby aksamitna i przyjemnie się ją rozprowadza. Szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze filmu. W związku z tym nie brudzi i nie tłuści ubrań, więc można go stosować o każdej porze dnia i nocy ;) Wydajność jest typowa dla wszelkich kremów i balsamów do ciała, co w połączeniu z dość (jak dla mnie) zaporową ceną, stanowi pierwszy, ale i ostatni, minus tego kosmetyku. Samo działanie jest takie, jakie obiecuje producent. Krem do ciała Love Me Green miód&makadamia świetnie nawilża. Sprawia, że skóra rzeczywiście nabiera elastyczności, staje się miękka i gładka w dotyku. O dziwo nie powoduje podrażnień po goleniu, a w moim przypadku to naprawdę niespotykane. W sam raz na doprowadzenie się do porządku przed zbliżającymi się wakacjami ;) Mogę zaryzykować stwierdzenie, że dzięki zaobserwowanemu działaniu, stał się jednym z moich ulubieńców.

7 czerwca 2013

Bloglovin' krok po kroku - część 1 (założenie i usunięcie konta)

Może pamiętacie, a może nie, ale kiedyś wspomniałam, że odkąd zajrzałam na bloglovin', to zdobył on moje serce. Jako, że pojawiła się chęć zobaczenia instrukcji poruszania się po tym serwisie, to dziś przychodzę z pierwszą częścią krótkiego przewodnika. Samo posługiwanie się bloglovin' wydaje się być bardzo intuicyjne, ale mam nadzieję, że komuś informacje się przydadzą. Post będzie długi, bo zamierzam zamęczyć was mnóstwem obrazków.


Jak się zarejestrować?



Wchodzimy na stronę główną, czyli www.bloglovin.com, gdzie już czekają na nas nowości z najpopularniejszych i najciekawszych blogów w sieci. Klikamy na duży niebieski przycisk z napisem Join Bloglovin LUB niewielki napis u góry Sign up. I tutaj musimy dokonać szybkiej decyzji - czy chcemy zarejestrować się przez nasz profil na facebooku czy przez e-mail? Ja wolę drugą opcję, ale pokażę obie możliwości.


Po kliknięciu OK w dwóch okienkach, które pojawią się na ekranie, niebieskie pole i pierwsze dwa okienka uzupełniają się automatycznie. Wystarczy wpisać hasło i kliknąć Sign up. Warto przeczytać regulamin serwisu (terms of service)! I gotowe - konto założone! Teraz czeka nas kilka działań wstępnych - na początek możemy zaimportować obserwowane blogi z Google Reader (o ile takie posiadamy). Jeśli chcemy ten krok pominąć, klikamy Skip this.


Aby rozpocząć, musimy zacząć obserwować 5 blogów. Możemy od razu wyszukać te ulubione wpisując ich adres w ramkę u góry i klikając lupkę. Żeby poszło szybciej, możemy też kliknąć Follow przy pierwszych pięciu blogach na wyświetlonej liście - przecież w każdej chwili możemy je wyrzucić ze swoich ulubieńców ;) Klikamy Next. W kolejnym oknie mamy możliwość pobrania dodatku do przeglądarki - przycisku bloglovin'. Spróbowałam, nie przypadł mi do gustu i czym prędzej go odinstalowałam. Jeśli ktoś nie ma na niego ochoty, to klika maleńkie Not now. Gotowe!

Teraz opcja numer 2 czyli rejestracja przez adres e-mail. Zaczynamy tak samo czyli przez kliknięcie Sign up lub Join Bloglovin. Tym razem wybieramy Sign up with email.


Wypełniamy wyświetlone okienka wpisując swoje imię, nazwę użytkownika, adres e-mail oraz hasło i klikamy Sign up. W tym momencie na naszego maila przychodzi wiadomość (warto sprawdzić SPAM!) z linkiem, na który oczywiście klikamy. I jesteśmy w punkcie wyjścia czyli znowu mamy możliwość przeniesienia blogów obserwowanych przez Google Reader, musimy wybrać 5 obserwowanych stron na początek i zdecydować czy zainstalować przycisk do przeglądarki. Voila :)


Jak usunąć konto?


Usunięcie konta jest, podobnie jak założenie konta, bardzo prosta. Najeżdżamy kursorem na obrazek niebieskiego kwadratu z sercem (tak wygląda domyślny avatar) i klikamy na Settings.


Zjeżdżamy na sam dół, by kliknąć napis Remove account.


Zaznaczamy jedną z odpowiedzi wyjaśniających przyczynę chęci usunięcia konta Bloglovin'. Szersze wyjaśnienia są opcjonalne - nie trzeba tego pola wypełniać. Poniżej wpisujemy hasło, którego użyliśmy przy rejestracji i klikamy Remove account. Pod przyciskiem znajduje się informacja (to słowo ucięło mi na obrazku ;)), że usunięcie konta nie usuwa z bloga, więc inni użytkownicy mogą go dodać do swoich obserwowanych. Tadam, usunięte.

JAK SIĘ ZALOGOWAĆ / WYLOGOWAĆ?

Żeby się zalogować, na głównej stronie www.bloglovin.com klikamy na napis Login, znajdujący się w górnym pasku. Wpisujemy swój e-mail, hasło i  ponownie przyciskamy Login.


Żeby się wylogować, najeżdżamy kursorem na nasz avatar z maleńką strzałką obok i z rozwiniętej listy wybieramy Sign out znajdujące się na samym dole. Prościej być nie może! ;)

5 czerwca 2013

Nawilżamy dłonie - krem do rąk Love Me Green

Przyszedł czas na pierwszą część relacji z testowania kosmetyków Love me green. Dziś przedstawiam Organiczny rewitalizujący krem do rąk.


OD PRODUCENTA

Krem do rąk z organicznym masłem Shea. Organiczne masło Shea posiada właściwości odżywcze, nawilżające i regenerujące. Dzięki specjalnie skomponowanej formule ten organiczny krem do rąk skutecznie regeneruje i chroni dłonie. Unikalna receptura sprawia, że szybko się wchłania nie pozostawiając uczucia tłustego filmu na skórze dłoni. Efekt działania kremu utrzymuje się jeszcze długo po jego zastosowaniu, pozostawiając skórę przyjemnie gładką i aksamitną. Łagodnie rozjaśnia przebarwienia. 
Sposób użycia: Używać kilkakrotnie w ciągu dnia. Nakładać na oczyszczoną skóre dłoni. 

GDZIE KUPIĆ: sklep internetowy http://love-me-green.pl/
CENA: 49,90 zł / 75 ml


Skład

aqua / woda
sesamum indicum (sesame) seed oil* / olej sezamowy - składnik naturalny, pochodzenia roślinnego; przywraca skórze nawilżenie, zwiększa jej barierową funkcję
butyrospermum parkii (Shea) butter extract*/ekstrakt z masła Shea - składnik naturalny, pochodzenia roślinnego; ma właściwości nawilżające, regenerujące, wygładzające, natłuszczające
cera alba (beeswax) / wosk pszczeli - składnik naturalny, pochodzenia zwierzęcego
cetearyl alcohol / alkohol cetearylowy - wpływa na konsystencję, a także m.in. chroni przed utratą wilgoci; może być komodogenny, ale w przypadku kremu do rąk nam nic nie grozi
gliceryl stearate / stearynian glicerolu - pochodzenia roślinnego; kolejny składnik tworzący na skórze film i zapobiegający utracie wody
aloe barbadensis leaf juice* / sok z liści aloesu - pochodzenia roślinnego, ma właściwości kojące, nawilżające, a nawet antybakteryjne, zapobiega utracie wody przez skórę
glycerin / gliceryna - różnego pochodzenia (nie wiem która z nich używana jest w kosmetykach LMG); ma działanie nawilżające, ale też konserwujące kosmetyk, w dużym stężeniu może wywołać niepożądane skutki jak wysuszenie skóry, ale w przypadku tego kosmetyku nie ma się czego obawiać
hexyldecanol / heksylodekanol - składnik różnego pochodzenia; używany jako rozpuszczalnik i regulator konsystencji
hexyldecyl laurate - działa na skórę zmiękczająco i wygładzająco
potassium palmitoyl hydrolyzed wheat protein / hydrolizat protein pszenicy - składnik pochodzenia roślinnego; ma właściwości nawilżające, według niektórych, w dużym stężeniu może wywoływać niewielkie podrażnienia
caprylic/capric triglyceride / olej neutralny - różnego pochodzenia; tworzy film zapobiegając utracie wody z naskórka, w kosmetykach do twarzy może być komodogenny
benzyl alcohol / alkohol benzylowy - składnik pochodzenia chemicznego; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, bezpieczny tylko w ograniczonym stężeniu
parfum (fragrance) / perfumy - składnik zapachowy, może być drażniący dla skóry
helianthus annuus (sunflower) seed oil / olej z nasion słonecznika - składnik pochodzenia roślinnego; regeneruje i wygładza skórę, wspomaga odbudowę warstwy lipidowej
sorbic acid / kwas sorbowy - składnik pochodzenia organicznego; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, ale tylko w ograniczonym stężeniu
xanthan gum / guma ksantanowa - składnik pochodzenia mikrobiologicznego; zagęszczacz, dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
sodium hydroxide / wodorotlenek sodu - pochodzenia chemicznego; stosowany jako regulator pH, właściwie nie wiem co ten składnik tu robi, bo używany jest w produktach do prostowania włosów i do usuwania skórek wokół paznokci; w przypadku zetknięcia np. ze spojówką - może wywoływać podrażnienia, dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
dehydroacetic acid / kwas dehydrooctowy - składnik różnego pochodzenia; konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych, ale tylko w ograniczonym stężeniu
citric acid / kwas cytrynowy - pochodzenia roślinnego; konserwant, może działać złuszczająco i wybielająco - szkoda, że jest prawie na końcu składu, bo tylko w naprawdę dużych ilościach może działać toksycznie
plumeria alba flower extract / ekstrakt z kwiatów frangipani - podobno to właśnie jego zapach czujemy w tym kremie do rąk

*from organic farming / z upraw ekologicznych

Krem składa się w 98% ze składników pochodzenia naturalnego. To świetny wynik i doceniam taką szczerość. Trzeba jednak pamiętać, że KAŻDY składnik, także ten naturalny, może uczulać, więc alergicy powinni wykonać testy.


MOJA OPINIA

Pierwsze co rzuca się w oczy to delikatny, minimalistyczny design opakowania. Tubka jest jakby matowa, utrzymana w brązowawej kolorystyce. Klapka na klik łatwa do otwarcia, a jednocześnie na tyle mocna, że w torebce nic się nie wyleje. Zapach według strony internetowej producenta to kwiaty frangipani, dla mnie jest połączeniem aromatu kokosów z kwiatami i może brzoskwiniami? Ciężkie do określenia, bo nigdy wcześniej z takim zapachem nie miałam do czynienia.
Mimo, że krem jest dość gęsty, to łatwo się rozprowadza. Przez swoją konsystencję jest też bardzo wydajny - ilość na zdjęciu poniżej spokojnie wystarcza na rozsmarowanie na obu dłoniach (i łokciach przy okazji! ;))


Krem szybko się wchłania, pozostawiając dłonie gładkie i nawilżone, ale nie pozostawia po sobie tłustej warstwy. Jeśli chodzi o działanie to spełnia swoją podstawową funkcję czyli nawilżanie i zapobiega przesuszaniu skóry. Nie radzi sobie jednak w sytuacjach ekstremalnych - od jakiegoś czasu mydło do rąk zaczęło mnie potwornie wysuszać i w takim przypadku opisywany kosmetyk nie poradził sobie z doprowadzeniem dłoni do porządku. Musiałam użyć innego produktu i gdy skóra wróciła do normalnego dla siebie stanu, znowu złapałam za krem Love Me Green, bo na co dzień, stosowany regularnie, jest idealny. Co do wybielania - tak się złożyło, że na dłoni jakiś czas temu pojawiło mi się przebarwienie po ugryzieniu i nie wiem czy to zasługa kremu, czy po prostu przyszedł na nie czas, ale rzeczywiście po kilku(nastu?) dniach stosowania, po przebarwieniu nie ma śladu!


Przy okazji, zapraszam Was nie tylko na stronę, ale i na fanpage producenta - odbywają się tam konkursy, w których można zgarnąć kosmetyczne nagrody, a aktualnie trwa akcja rozdawania próbek :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...