28 września 2013

Żelowe paznokcie według ORLY - cz. 1: zawartość zestawu startowego

Długo się zastanawiałam czy w ogóle zamieszczać dzisiejszy post, ale w końcu doszłam do wniosku, że może kogoś choć trochę zainteresuje. Chcę przedstawić zawartość zestawu do wykonywania żelowego manicure. Mój starter KIT ORLY smartGELS dostałam w prezencie i gdyby nie to pewnie nigdy nie miałabym okazji go przetestować ;)


Cena: w przeliczeniu na złotówki cena samego zestawu startowego to od 200 do nawet 400 zł
Dostępność: przeszukałam internet i niestety nie znalazłam nigdzie takiego zestawu; za granicami naszego kraju dostępny jest on w większych (sieciowych) drogeriach, np. Kicks, dostać go można także na ebay

Cały zestaw, mieszczący się w niewielkim pudełku zaprezentowanym powyżej prezentuje się tak:


A teraz rozbierzemy zestaw startowy na części pierwsze :) W brązowym kartoniku znajdują się trzy buteleczki. Wśród nich (na zdjęciu od lewej strony): 
  • olejek do skórek
  • primer 
  • baza + topper


Poza tym, w pudełku znajdziemy też dwie większe buteleczki o pojemności 50 ml:

  • "oczyszczalnik" - cleanser (służący do odtłuszczenia paznokci oraz usunięcia lepkiego filmu lakieru żelowego)
  • zmywacz do paznokci żelowych


Wśród niezbędnych akcesoriów znajdziemy:

  • spychacz do skórek, będący też pomocnikiem w usuwaniu lakieru żelowego
  • mały pilnik
  • waciki bezpyłowe 20 szt.


Ostatnie pudełko kryje:

  • kieszonki służące do usuwania żelu, 20 szt.




To czego mi w pudełku niezmiernie brakuje i uważam, że powinno się w nim znaleźć to... lakier żelowy. Poniżej mój jedyny, jak do tej pory, lakier w kolorze lift the veil. Koszt takiego lakieru to powalające ok. 80 zł. Trochę taniej na ebay.


Żeby wykonać manicure żelowy niezbędna będzie też lampa UV, tworząc tym samym dodatkowy koszt.



Jak same widzicie - zabawa z ORLY smartGELS do najtańszych nie należy... W kolejnej części czyli notce, którą zamieszczę w najbliższym czasie, postaram się pokazać jak używać tego zestawu.

16 września 2013

Oczyszczanie z Perfectą - peeling drobnoziarnisty

W kwestii peelingów nie mam dużego doświadczenia, bo przez długi czas zupełnie o nich zapominałam. Wydawały mi się zbędne aż do chwili, kiedy na mojej twarzy zaczęło pojawiać się coraz więcej nieestetycznie wyglądających odstających suchych skórek. Wtedy właśnie zainteresowałam się opisywanym dziś kosmetykiem, jakim jest peeling drobnoziarnisty, minerały morskie + krzemionka z serii Oczyszczanie Perfecta.


OD PRODUCENTA

Aktywny peeling z drobinkami krzemionki krystalicznej polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji cery normalnej i suchej. Wyjątkowo dokładnie usuwa martwe komórki naskórka, wygładza powierzchnię skóry, oczyszcza pory i redukuje wszelkie niedoskonałości cery. Zawiera minerały morskie, odżywczy koktajl witamin A, E, B5, a także kojący wyciąg z płatków róży francuskiej o działaniu odmładzającym.
Zwiększa skuteczność kremów i maseczek.


Aktywny peeling z drobinkami krzemionki krystalicznej polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji cery normalnej i suchej. Wyjątkowo dokładnie usuwa martwe komórki naskórka, wygładza powierzchnię skóry, oczyszcza pory i redukuje wszelkie niedoskonałości cery. Zawiera minerały morskie, odżywczy koktajl witamin A, E, B5, a także kojący wyciąg z płatków róży francuskiej o działaniu odmładzającym.
Zwiększa skuteczność kremów i maseczek.



Sposób użycia: Nałożyć na umytą skórę twarzy, delikatnie masować okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty omijając okolice oczu. Następnie zmyć ciepłą wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu.

DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne i internetowe, także w sklepie producenta - Dax Cosmetics
CENA: ok. 12 zł / 60 ml (dostępny także w saszetkach 10 ml za ok. 2 zł)

SKŁAD

Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Polyethylene, Glycerin, PVM/MA Decadiene Crosspolymer, Butylene Glycol, Rosa Galica Flower Extract, Silica, Sea Salt, Mannitol, CI 77007, Cellulose, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Hydroxypropyl Methylcellulose, Panthenol, Allantoin, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, 2-Bromo-2-Nitropropane- 1,3-Diol, Parfum, CI 42090

Skład, jak widać, do naturalnych zdecydowanie nie należy, ale przecież nikt nas o tym przekonać nie próbuje. Znajdują się w nim składniki mogące powodować na buzi więcej szkody niż pożytku, np. glikol butylenowy Butylene Glycol (może zapychać pory czyli przyczyniać się do powstawania wyprysków, wywoływać podrażnienie; nie można go też stosować w czasie ciąży). Wśród składników wartych uwagi wymienić można ekstrakt z róży francuskiej Rosa Gallica Flower Extract (odpowiedni nawet dla wrażliwej skóry, mający właściwości wzmacniające, kojące i przeciwzmarszczkowe), krzemionka Silica (doskonała dla cery tłustej i mieszanej, gdyż pochłania nadmiar sebum, dzięki czemu ma właściwości matujące; jest popularnym składnikiem kosmetyków mineralnych), sól morska Sea Salt, Panthenol.



MOJA OPINIA

Peeling zamknięty jest w niewielkiej tubce wyposażonej w klasyczne zamknięcie na klik, wraz z dodatkowym "bolcem" uniemożliwiającym niechciane wypłynięcie produktu. Konsystencja jest żelowa, dość zbita, nie rozlewa się, ale z łatwością możemy nałożyć kosmetyk na całą twarz. Zapach jest bardzo przyjemny, świeży, charakterystyczny dla całej serii Oczyszczanie z minerałami morskimi. Obecne w składzie barwniki zapewniają przyjemny dla oka, jasnoniebieski kolor. Jak widać na poniższych zdjęciach - ten peeling faktycznie wygląda jak peeling! Niby nic dziwnego, ale spotkałam się z kilkoma produktami go udającymi ;) A tutaj proszę - są drobinki i to wcale nie w małej ilości. 


Dla mojej skóry peeling ten w połączeniu z, jak mi się wydaje, całkiem zwyczajnym naciskiem przy pocieraniu twarzy, okazał się dość ostry. Za winnych uznaję tu najmniejsze drobinki, przypominające maleńkie ziarnka piasku. Nie zmienia to jednak faktu, że kosmetyk jest skuteczny - przy regularnym stosowaniu możemy mieć pewność, że skóra będzie dokładnie oczyszczona, gładka, świeża, a suche skórki przestaną być problemem. Żeby tego było mało, jest i kolejna zaleta - produkt zmywa się bez problemu, a do tego jest całkiem wydajny. Nie zapycha i nie uczula. 
Peeling zyskał miano Kosmetyku Wszech Czasów portalu wizaz.pl i gdyby nie reakcja mojej skóry na dość mocne działanie, pewnie i ode mnie otrzymałby taką etykietkę. Myślę jednak, że dla nie-wrażliwców sprawdzi się bardzo dobrze.

Pamiętacie o peelingach? Macie swojego ulubieńca? Może polecicie skuteczny peeling, najchętniej o dobrym i naturalnym składzie?

7 września 2013

"Perfekcyjny makijaż" Bobbi Brown

O "Perfekcyjnym makijażu" autorstwa Bobbi Brown słyszała już chyba każda kosmetyczna blogerka. Książka jest określana jako ta, na którą czekały wszystkie kobiety i przeznaczona jest właściwie dla wszystkich zainteresowanych tematem czytelników - zarówno początkujących, jak i profesjonalistów. Czy rzeczywiście jest tak świetna i warto w nią zainwestować?

CENA: 50-70 zł
DOSTĘPNOŚĆ: księgarnie stacjonarne i internetowe, allegro, empik


Jeśli chodzi o pierwsze wrażenie - oprawa książki jest miękka, ale dość wytrzymała - niełatwo zagiąć jej rogi czy porysować. Strony są ze śliskiego papieru, a treść utrzymana - jak okładka - w kolorach czarnym i różowym. Całość wygląda bardzo estetycznie i udokumentowana jest dużymi, ładnymi, wyraźnymi i pełnymi kolorów zdjęciami.



"Perfekcyjny makijaż" składa się z dwóch głównych części - Podstawy i Mistrzowski Poziom. Spis treści wygląda następująco:

I. Podstawy

ROZDZIAŁ 1 - Kurs makijażu

ROZDZIAŁ 2 - Sprzęt i wyposażenie
Zestawy
Podstawowe narzędzia
Zakup akcesoriów
Utrzymanie i konserwacja narzędzi oraz kosmetyków

ROZDZIAŁ 3 - Skóra
Styl życia
Podstawy pielęgnacji skóry
Oczyszczanie i tonizacja twarzy
Nawilżanie i ochrona przeciwsłoneczna

ROZDZIAŁ 4 - Twarz
Przygotowanie twarzy do makijażu
Korektory i kamuflaże
Podkład
Piękno różnorodności
Specyficzne stany skóry
Puder
Bronzer i samoopalacz
Róż

ROZDZIAŁ 5 - Usta
Kolor i aplikacja

ROZDZIAŁ 6 - Oczy
Kształt i wyrazistość brwi
Cień do powiek
Tusz do kresek (eyeliner)
Rzęsy

ROZDZIAŁ 7 - 10 kroków do doskonałego makijażu
Karta twarzy

ROZDZIAŁ 8 - Makijaż specjalny
Piękno różnorodności
Makijaż ślubny
Makijaż na specjalne okazje
Makijaż dla nastolatek
Nieprzemijające piękno
Makijaż dla przyszłych mam
Makijaż na kiepski dzień


II. Mistrzowski poziom

ROZDZIAŁ 9 - Sztuka makijażu
Kunszt
Wkrocz do biznesu i daj się poznać
Wybór właściwej drogi
Biznesowa strona sztuki makijażu
Znajdź sposób na siebie

ROZDZIAŁ 10 - Podstawowe narzędzia profesjonalisty
Uzupełnianie, przechowywanie i komponowanie kufra profesjonalisty

ROZDZIAŁ 11 - Makijaż dla zaawansowanych
Makijaż fotograficzny - specyficzna technika
Makijaż dla magazynów
Makijaż dla telewizji i na planie filmowym
Makijaż na pokazy mody
Praca ze sławnymi klientami

ROZDZIAŁ 12 - Legendy i niezapomniane chwile makijażu
Historia makijażu
Sławni wizażyści
Przewodnik po źródłach, Inspirujące katalogi, Podziękowania, Indeks fotografii


Przechodząc do samej treści - kilka elementów wybitnie wpadło mi w oko. Wyjątkowo zainteresował mnie między innymi temat doboru koloru korektora i konkretne wskazówki dotyczące jego aplikacji na skórę pod oczami. Z równie dużą ciekawością przeczytałam o doborze kolorów innych kosmetyków, np. tonacji konturówki względem koloru włosów, cieni do powiek biorąc pod uwagę kolor oczu czy też odcienia szminki dobranego do naturalnego koloru ust. Na uwagę zasługuje też cały dział 10 kroków do doskonałego makijażu, w którym laik przeczyta o podstawowych czynnościach koniecznych w codziennym make-up'ie. Spodobała mi się analiza skóry - dla każdego z rodzajów (normalna, sucha i bardzo sucha, tłusta, wrażliwa, mieszana) znajdziemy kilka wskazówek dotyczących analizy oraz porad dotyczących pielęgnacji. Całkiem ciekawy (ale jak dla mnie nie do końca dopracowany) jest też poradnik pokazujący pędzle - poza zdjęciami znajdziemy tutaj także ich opis oraz porady, które mogą przydać nam się przy zakupie. Zainteresował mnie też makijaż ślubny, aczkolwiek tutaj czuję dość duży niedosyt - staram się jednak zrozumieć, że w jednej książce nie sposób zawrzeć wszystkich informacji, których oczekują czytelnicy - od tego mamy blogosferę i vlogi ;).


Książka z pewnością jest warta uwagi i przeczytania choćby kilku najbardziej interesujących wskazówek, ale osobiście czuję się trochę nieusatysfakcjonowana treścią. Gdy zdobyłam (a konkretnie: wymieniłam) "Perfekcyjny makijaż", byłam nim zafascynowana i podekscytowana już patrzeniem na samą okładkę. Teraz... właściwie po nią nie sięgam. Poruszana tematyka jest dość szeroka, ale też opisana zbyt pobieżnie. Bardzo żałuję, że w tej pozycji jest tak niewiele typowo technicznych porad, które mogłyby się przydać w amatorsko wykonywanym makijażu. Nie mogę jednak powiedzieć, że żałuję, że posiadam tę książkę w swoich zbiorach - póki co będzie dumną ozdobą półek, a ja zatrzymam ją z nadzieją, że w wolnych od obowiązków dniach zajrzę do niej w poszukiwaniu makijażowych inspiracji.

27 sierpnia 2013

Zdrowe oczy GorVita żel ze świetlikiem i kolagenem


Po średnio udanych testach żelu aloesowego GorVita, w ramach współpracy z Credo PR do wypróbowania pozostał mi jeszcze żel ze świetlikiem i kolagenem GorVita - odżywcze serum pod oczy i na powieki



OD PRODUCENTA


Żel polecany do codziennej pielęgnacji skóry okolic oczu oraz powiek. Preparat łagodzi podrażnienia i obrzęki wywołane przemęczeniem i czynnikami zewnętrznymi: nadmierne nasłonecznienie, wiatr, kurz, pyłki, dym papierosowy, smog. Usuwa objawy świądu i pieczenia oczu spowodowanych nadmiernym przemęczeniem. Kolagen i kwas hialuronowy zawarte w składzie hamują rozkład włókien kolagenowych w skórze, wnikając głęboko w jej strukturę, powodując długotrwałą redukcję zmarszczek. Przywraca jędrność, doskonale ją nawilża i odżywia. Wyciągi ziołowe z zielonej herbaty, oczaru wirginijskiego, chabru bławatka i babki lancetowatej wzbogacone naturalną allantoiną i D-panthenolem, skutecznie obkurczają rozszerzone naczyńka, łagodzą obrzęki oraz uczucie zmęczenia i pieczenia oczu. Stosowany regularnie, redukuje przyspieszone procesy złuszczania się naskórka wywołanego częstym stosowaniem kosmetyków do makijażu wokół oczu. 


Sposób użycia: Stosować zewnętrznie kilka razy dziennie lub w zależności od potrzeb, delikatnie wmasowując żel w okolicę oczu i powiek. Nie stosować bezpośrednio do worka spojówkowego. Żel można stosować pod makijaż.

DOSTĘPNOŚĆ: apteki stacjonarne i internetowe, spis tutaj
CENA: 6-9 zł / 20 ml


SKŁAD

Aqua / woda
Propylene Glycol / glikol propylenowy - odpowiedzialny za odpowiednią konsystencją oraz nawilżanie skóry; składnik dość dyskusyjny, według niektórych powoduje raka, ale osobiście skłaniam się ku opinii, że dopóki go nie pijemy - nic nam się stanie (oczywiście używając go w ilościach takich w jakich dozwolone jest stosowanie go w kosmetyce); może podrażniać skórę wrażliwą i naczynkową 
Euphrasia Officinalis Extract
Glycerin gliceryna - składnik różnego pochodzenia; ma za zadanie konserwować kosmetyk oraz nawilżać skórę; w dużym stężeniu może wywoływać niepożądane skutki, np. przesuszenie skóry
Camellia Sinensis Extract / ekstrakt z herbaty - chroni przed wolnymi rodnikami, działa ściągająco, stymuluje przepływ krwi
Centaurea Cyanus Extract / ekstrakt z kwiatów chabra bławatka - ma działanie przeciwzapalne i zapobiega starzeniu się skóry
Plantago Major Extract / ekstrakt z babki lancetowatej - składnik łagodzący podrażnienia, uelastyczniający skórę, ma działanie przeciwzapalne, redukujące obrzęki i opuchliznę
Hamamelis Virginiana Extract / ekstrakt z oczaru wirginijskiego - działa łagodząco, regenerująco i antyzapalnie, działa ściągająco i tonizująco


Soluble Collagen / kolagen - składnik wybitnie nawilżający, dzięki czemu redukuje zwiotczałość skóry i ma działanie wygładzające i "antystarzeniowe"
Olive Oil Peg - 7 Esters / estry - działanie emolgujące, ma także właściwości myjące, bezpieczny tylko w ograniczonym stężeniu
Sodium Hyaluronate / hialuronian sodu - działa zmiękczająco, wygładzająco i intensywnie nawilżająco
Allantoin / alantoina -  ma działanie przeciwzapalne, łagodzące, nawilżające, odbudowujące naskórek i regenerujące
Panthenol / pantenol - substancja silnie nawilżająca o działaniu przeciwzapalnym i regenerującym
Carbomer / karbomer - składnik pochodzenia chemicznego, używany jako stabilizator i regulator lepkości; w nadmiernych ilościach może powodować podrażnienie (pieczenie, swędzenie, zaczerwienienie) naskórka
Triethanolamine / trietanoloamina - składnik pochodzenia chemicznego, odpowiedzialny za stabilizację pH; dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
DMDM Hydantoin / DMDM hydantoina - składnik pochodzenia chemicznego, stosowany jako konserwant; podejrzewany jest o właściwości kancerogenne, a także może powodować szybsze starzenie się skóry i wywoływać reakcje alergiczne - wszystko dlatego, że DMDM hydantoina może w produkcie lub już na skórze uwolnić formaldehyd


MOJA OPINIA

Standardowo zaczynam od opakowania - żel znajduje się w wygodnej, niewielkiej plastikowej tubce zakończonej wąskim dzióbkiem, dzięki czemu aplikacja jest bezproblemowa. Kosmetyk ma kolor pomarańczowo-brązowy, ale jest przezroczysty. Konsystencja jest żelowa, ale dość rzadka i wodnicsta - już po chwili od nałożenia na palec zaczyna się rozpuszczać i spływać. Jednak łatwo się nakłada i szybko wchłania.  


Żel w dość przyjemny sposób chłodzi i odświeża, co przynosi ulgę przemęczonym oczom. W tym momencie pojawia się jednak cecha dyskwalifikująca - podrażnienie. Nie jest ono mocne, ale moje bardzo wrażliwe oczy i skóra wokół nich nie zareagowały dobrze. Po chwili od nałożenia czuć delikatne pieczenie i nieprzyjemne rozgrzanie, zwłaszcza na powiekach i w miejscu gdzie pojawiają się tzw. kurze łapki. Żel rzeczywiście dobrze nawilża, ale nie nadaje się pod makijaż - jest zbyt klejący i może się rolować. Na uwagę zasługuje skład, w którym znajduje się kilka świetnych składników, a mianowicie ekstraktów z roślin szeroko wykorzystywanych w kosmetyce. Czy polecam? Tak, ale tylko właścicielom niezbyt wrażliwych oczu, które nie zareagują zaczerwieniem i podrażnieniem na tego typu produkty.


20 sierpnia 2013

Jak to ugryźć? - żel aloesowy GorVita

Gryźć dosłownie nie próbowałam, ale z tym produktem miałam niemały problem. Otrzymałam go  w ramach współpracy z firmą Credo PR i zupełnie nie wiedziałam jak zabrać się za jego testy. Przeczytajcie co na temat żelu Aloe Vera GorVita udało mi się wypracować.

OD PRODUCENTA

Preparat opracowany na naturalnych składnikach, polecany szczególnie do codziennej pielęgnacji skóry wrażliwej ze skłonnością do alergii. Zawarty w żelu wyciąg z aloesu stosowany od lat jako naturalny i skuteczny środek pomocny przy problemach skórnych, stymuluje regenerację naskórka podrażnionego wieloma czynnikami zewnętrznymi. Biologicznie aktywne składniki zawarte w żelu wnikają w strukturę skóry, przywracając jej jędrność, witalność oraz odpowiednie nawilżenie. Działanie aloesu wspomaga bogatą w mikroelementy i biopierwiastki, a szczególnie jod i kwas metaborowy wykazujący działanie oczyszczające i łagodzące, lecznicza woda mineralna z Uzdrowiska Rabka. 


Preparat polecany szczególnie:
  • po oparzeniach słonecznych i termicznych,
  • po ukąszeniach owadów,
  • przy opryszczce, trądziku,
  • przy odleżynach, krwiakach, bliznach,
  • przy zmianach alergicznych skóry,
  • przy grzybicy, łuszczycy,
  • do codziennej pielęgnacji skóry.

Sposób użycia: Stosować zewnętrznie kilka razy dziennie lub w zależności od potrzeb, wmasowując żel w skórę aż do wchłonięcia.

DOSTĘPNOŚĆ: apteki stacjonarne i internetowe, wykaz jest tutaj
CENA: 10-12 zł / 100 ml

SKŁAD

Aqua / woda - modyfikowany roztwór leczniczej wody: wodorowęglanowo-chlorkowo-sodowej, bromkowo-jodkowo-borowej z uzdrowiska Rabka S.A.
Aloe Barbadensis Extraxt / ekstrakt z aloesu - składnik pochodzenia roślinnego, ma właściwości kojące, nawilżające, regenerujące (przyspiesza gojenie się ran i poparzeń), a nawet antybakteryjne; zapobiega utracie wody przez skórę
Propylene Glycol / glikol propylenowy - odpowiedzialny za odpowiednią konsystencją oraz nawilżanie skóry; składnik dość dyskusyjny, według niektórych powoduje raka, ale osobiście skłaniam się ku opinii, że dopóki go nie pijemy - nic nam się stanie (oczywiście używając go w ilościach takich w jakich dozwolone jest stosowanie go w kosmetyce); może podrażniać skórę wrażliwą i naczynkową 
Glycerin / gliceryna - składnik różnego pochodzenia; ma za zadanie konserwować kosmetyk oraz nawilżać skórę; w dużym stężeniu może wywoływać niepożądane skutki, np. przesuszenie skóry
Symphytum Officinale Extract / ekstrakt z korzenia żywokostu - bezpieczny, ale tylko w przypadku stosowania zewnętrznego; wspomaga gojenie się rań, zmniejszenie opuchlizny i łagodzenie obrzęków, zapobiega powstawaniu blizn 
Panthenol / pantenol - substancja silnie nawilżająca o działaniu przeciwzapalnym i regenerującym


Allantoin / alantoina -  ma działanie przeciwzapalne, łagodzące, nawilżające, odbudowujące naskórek i regenerujące
Carbomer / karbomer - składnik pochodzenia chemicznego, używany jako stabilizator i regulator lepkości; w nadmiernych ilościach może powodować podrażnienie (pieczenie, swędzenie, zaczerwienienie) naskórka
Triethanoloamine / trietanoloamina - składnik pochodzenia chemicznego, odpowiedzialny za stabilizację pH; dozwolony tylko w ograniczonym stężeniu
DMDM Hydantoin / DMDM hydantoina - składnik pochodzenia chemicznego, stosowany jako konserwant; podejrzewany jest o właściwości kancerogenne, a także może powodować szybsze starzenie się skóry i wywoływać reakcje alergiczne - wszystko dlatego, że DMDM hydantoina może w produkcie lub już na skórze uwolnić formaldehyd

MOJA OPINIA

Żel jest zamknięty w tubce utrzymanej w zielonej kolorystyce, z zamknięciem 'na klik' i dodatkowym 'bolcem' uniemożliwiającym kosmetykowi wypływanie. Zapach jest delikatny, ale dla mnie (przez swoją... słodycz?) dość drażniący. Konsystencja jest żelowa, ale dość płynna, w mgnieniu oka wręcz rozpływa się po wyciśnięciu na dłoń. Łatwo się rozprowadza, wchłania całkiem szybko, ale pozostawia po sobie tłustą, lepką i klejącą się warstwę, co wyklucza użytkowanie żelu np. tuż przed wyjściem z domu. 


Przechodząc do samego działania, to niewiele obszarów znalazło się takich, w których żel by się sprawdził. Dla mojej twarzy, która dość często boryka się z wypryskami, jest zbyt lepki i zapychający. Na reszcie ciała nie mogłam z nim wytrzymać ze względu na irytujące klejenie. Z drugiej strony, nie miałam nawet potrzeby używania go, bo podrażnienia po depilacji w moim przypadku nie zostały złagodzone. Użądlenia owadów też były dla niego obojętne, bowiem kosmetyk nie przynosił żadnej ulgi - świąd i pieczenie nie znikały, a gojenie bąbli nie było przyspieszone. Co trzeba przyznać żelowi GorVita to to, że przynosi ulgę po posmarowaniu miejsc poparzonych słońcem - w tym przypadku działanie przede wszystkim aloesu i pantenolu jest łatwo zauważalne. 
Podsumowując - cena niska, ale co z tego skoro żel ma tyle samo właściwości ile woda z kranu? Żałuję, że u mnie kosmetyk się nie sprawdził, bo w internecie jest mnóstwo wybitnie pozytywnych opinii na jego temat. Jest dla niego jeszcze jedna mała iskierka nadziei - na jednym z blogów wyczytałam, że można używać go do włosów, prostym sposobem wykonując odżywczy spray - na pewno ten patent sprawdzę i jeśli jakkolwiek na mnie zadziała, to edytuję notkę i dopiszę moje wrażenia.

A może Wy używałyście tego żelu? Jak się spisał?

12 sierpnia 2013

Chwila przyjemności - olejek do masażu Love Me Green

Są wakacje, więc każdemu należy się (co najmniej!) chwila relaksu. A może by tak masaż? Z organicznym relaksującym olejkiem do masażu Love Me Green? Zapraszam do recenzji :)



Od producenta

Olejek do masażu na bazie olejku z sezamu ekologicznego. Wyjątkowe połączenie oleju sezamowego i oleju z moreli ekologicznych oraz witaminy E. Składniki te odżywiają skórę ciała, jednocześnie czyniąc ją bardziej delikatną.
Właściwości: Aby zaspokoić wszelkie potrzeby skóry powstał organiczny olejek do masażu wzbogacony w olej arganowy. Stosowanie tego produktu daje uczucie komfortu i odprężenia. Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach odpręża ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii  łagodzi stres poprzez swoje działanie kojące oraz  relaksujące nerwy i mięśnie ciała.

DOSTĘPNOŚĆ: sklep internetowy http://love-me-green.pl/
CENA: 69,90 zł / 100 ml


Skład

sesamum indicum (sesame) seed oil* / olej sezamowy - składnik naturalny, pochodzenia roślinnego; przywraca skórze nawilżenie, zwiększa jej barierową funkcję
prunus armeniaca (apricot) kernel oil* / zimnotłoczony olej z pestek moreli - składnik naturalny, pochodzenia roślinnego; ma właściwości nawilżające, jest bogaty w witaminy A i E, polecany w szczególności do skóry suchej, dojrzałej i wrażliwej
caprylic/capric triglyceride / olej neutralny - różnego pochodzenia; tworzy film zapobiegając utracie wody z naskórka, w kosmetykach do twarzy może być komodogenny
olus (vegetable) oil* / olej pochodzenia roślinnego - pełni funkcję zmiękczającą
hexyldecyl laurate - działa na skórę zmiękczająco i wygładzająco
hexyldecanol / heksylodekanol - składnik różnego pochodzenia; używany jako rozpuszczalnik i regulator konsystencji
squalane / skwalan - otrzymywany z oliwy z oliwek; ma właściwości typowe dla emolientów
parfum (fragrance) / perfumy - składnik zapachowy, może być drażniący dla skóry
argania spinosa kernel oil* / olej arganowy - wzmacnia skórę (a także włosy i paznokcie), silnie ją regenerując i odbudowując strukturę, nawilża i przyspiesza gojenie ran i stanów zapalnych
helianthus annuus (sunflower) seed oil / olej z nasion słonecznika - składnik pochodzenia roślinnego; regeneruje i wygładza skórę, wspomaga odbudowę warstwy lipidowej
tocopherol / tokoferol / witamina E - hamuje procesy starzenia się skóry, zapobiega podrażnieniom i wnikaniu obcych substancji, poprawia nawilżenie
glycine soja (soybean) oil / olej sojowy - poprawia stan skóry, ma właściwości kojące i regenerujące, chroni włosy przed nadmiernym wypadaniem
plumeria alba flower extract / ekstrakt z kwiatów frangipani - dodany dla uzyskania zapachu

*from organic farming / z upraw ekologicznych

Krótki skład z mnóstwem bardzo przyjemnych olejków o świetnych właściwościach. Fajnie, że znalazły się w nim m.in.: witamina E i olej arganowy - szkoda tylko, że w spisie widnieją już po wymienieniu perfum, które powinny znajdować się w kosmetyku w bardzo ograniczonych ilościach (skład nie jest ułożony alfabetycznie, a ZAWSZE zgodnie z ilością występowania w danym produkcie).

Moja opinia


Zgrabna, drobna, plastikowa butelka opatrzona jest elegancką i minimalistyczną etykietą. Zamknięcie ma wygodne i skuteczne zabezpieczenie 'na klik', natomiast dozownik jest typowy dla olejku. Podobnie jest z konsystencją (gładka i aksamitna) i kolorem (przezroczysty, lekko żółtawy) - wszystko charakterystyczne dla dobrych olejków do masażu. Zapach jest typowy dla marki Love Me Green - słodki, delikatny, ale mimo, że mnóstwo osób bardzo go chwali, mnie nie przypadł do gustu. O wydajności ciężko coś powiedzieć - nie różni się od innych olejków i zależy wyłącznie od indywidualnej częstotliwości używania.


Olejek stosowałam głównie do masażu i tutaj rzeczywiście sprawdza się doskonale. Nie wchłania się szybko, co pozwala na dłuuugie masaże bez konieczności dokładania jego kolejnych porcji. Doskonale pielęgnuje skórę, która po spotkaniu z tym produktem staje się nawilżona, miękka i gładka, a efekt pozostaje z nami dłużej niż do pierwszej kąpieli.
Włosy, podobnie jak ciało, reagują na olejek całkiem przyzwoicie ;) Po natarciu wilgotnych kosmyków i pozostawieniu na ok. 30 minut, są gładkie i błyszczące. Gorzej sprawdził się w pielęgnacji twarzy - jak na tę część ciała pozostawia zbyt tłusty film i co prawda dobrze nawilża i natłuszcza, ale też trochę zapycha.

Podsumowując, olejek sprawdza się dobrze w pielęgnacji włosów oraz ciała. Cena mnie nie odstrasza, bo przyzwyczaiłam się, że akurat w przypadku kosmetyków do masażu muszę trochę wydać (do tej pory stosowałam produkty z TBS, które również do najtańszych nie należą). Gdyby tylko zapach był bardziej kwiatowy...

7 sierpnia 2013

akcja denko # 3

Mam ogromny problem z denkowaniem... Nie dlatego, że kosmetyki kończą się za szybko. Wręcz przeciwnie - muszę je mocno zmusić, żeby w końcu pokazały dno! Na szczęście udało mi się z kilkoma z mojej kolekcji.


1. Tonujący krem antybakteryjny Synergen. Pełną recenzję prezentowałam TUTAJ. Rolowanie po pewnym czasie doprowadzało mnie do szału, a i zdarzyło mu się trochę pozapychać buzię... Nie kupię ponownie.
2. Zmywacz do paznokci o zapachu migdałów Isana. Tani jak barszcz, a do tego naprawdę dobrze zmywa lakier i nie wysusza płytki paznokci. Może wzmianka o migdałach to lekka przesada, ale jak na zmywacz to zapach nie jest szczególnie drażniący. Lubię i z pewnością kupię ponownie (pewnie nie raz ;)).
3. Dezodorant w kulce Isana Fresh. Ma przyjemny zapach i jest tani, ale na tym jego plusy się kończą. Potwornie się klei, dość długo wysycha i nie zapobiega poceniu. Spotkałam się z gorszymi, ale nie kupię ponownie.
4. Płyn micelarny Dermedic Hydrain 3 Hialuro. Pełną recenzję zamieściłam TUTAJ. Całkiem niezły zmywak i jeśli nie natrafię na coś lepszego, a w Superpharm trafię na dobrą promocję czyli cenę 9,99 zł to kupię ponownie.
5. Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu Perfecta Oczyszczanie. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ. Średniak przez duże Ś. Nie kupię ponownie
6. Żel pod prysznic Playboy Play it Sexy. Kosmetyki, które schodzą jak woda czyli żele pod prysznic rzadko występują na moim blogu, ale że ten akurat się skończył to naskrobię kilka słów. Początkowo zapach wydawał mi się dziwnie męski, ale po kilku użyciach naprawdę się z nim polubiłam. Ma fajną konsystencję, dzięki której jest bardzo wydajny. Nie podrażnia skóry, jedyną przeszkodą może być dość wysoka jak na żel pod prysznic cena - możliwe, że kupię ponownie.
7. Dezodorant perfumowany Little black dress Avon. Zapach sam w sobie nie należy do moich faworytów, a i trwałość mnie do niego nie przekonuje. Nie kupię ponownie
8. Woda toaletowa Incandessence Avon. Mój ulubieniec wśród perfum i jedyny kosmetyk, którym niezmiennie kusi mnie Avon. Uwielbiam jego zapach, pasujący do każdej okazji i o każdej porze. Z trwałością bywa różnie - na ciele utrzymuje się dość krótko, ale za to spryskane ubrania potrafią pięknie pachnieć przez wiele dni. Z pewnością nie raz kupię ponownie, jak tylko wyczerpię zgromadzone zapasy.
9. Pomadki ochronne Nivea - olive & lemon oraz Fruity Shine (Strawberry). Kiedyś moje ulubione kosmetyki do pielęgnacji ust, obecnie szukam czegoś dużo lepszego. Ładnie pachną, do codziennej pielęgnacji w porządku, ale przesuszonych ust nie przywracają do porządku. Mam do nich sentyment, ale nie kupię ponownie.
10. Płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O. Na zdjęciu widzicie próbki i przyznaję się bez bicia, że z pełną wersją produktu nigdy nie miałam do czynienia. Te trzy miniaturki pozwoliły mi jednak na kilkunastodniowe testy. Płyn dokładnie zmywa makijaż zarówno oczu jak i twarzy oraz zbiera wszelkie zanieczyszczenia. Delikatny, nie podrażnia skóry ani oczu. Najlepszy micel z jakim do tej pory miałam styczność. Jak tylko trafię na wybitnie obniżoną cenę to kupię ponownie - do tej pory cena była dla mnie dość zaporowa.
11. Owocowy tonik nawilżający La Danza. To maleństwo znalazłam w jednym z pudełek Shiny Box. Oniemiałam gdy zobaczyłam ile kosztuje pełne opakowanie, ale na ziemię sprowadziły mnie efekty jakie otrzymałam po zastosowaniu produktu... Zapach ma irytująco słodki, do tego podrażnił i zaczerwienił mi skórę twarzy, a zamiast odświeżenia i nawilżenia otrzymałam lepką cerę. Nie kupię ponownie.
12. Novaclear Acne spot treatment - preparat punktowy do osuszania zmian trądzikowych. Produkt, który dawno temu otrzymałam do testów i dokładnie opisałam TUTAJ. Mam jeszcze jedno opakowanie, które trzymam w zapasie do wykorzystania w razie nagłej potrzeby. Nie jest idealny, ale stosowany rzadko faktycznie działa. Póki co jeszcze nie wiem czy kupię ponownie.
13. Tusz do rzęs L'oreal False Lashes. Mam co do niego ogromnie mieszane uczucia. Nasza znajomość zaczęła się tragicznie - maskara była nazbyt mokra, szczoteczka nabierała za dużo tuszu, który później nieładnie sklejał rzęsy i zostawiał grudki, a w ciągu dnia się osypywał. Tragedia zamieniła się w całkiem przyzwoity tusz, kiedy zaczęło go ubywać - wtedy rzęsy były ładnie rozdzielone, wydłużone i pogrubione, aczkolwiek ostatni aspekt mógłby być bardziej spektakularny. A do tego kosmetyk posłużył mi kilka miesięcy. Ze względu na zniechęcające początki i dość wysoką cenę nie kupię ponownie.
14. Automatic eyeliner Astor. Kolejny ulubieniec do makijażu - kredka łatwa w użyciu (wysuwana, więc nie trzeba się martwić o temperowanie), ma idealną miękkość, nie rozmazuje się. Właściwie nie wymagam niczego więcej. Darzę ją dużą sympatią i pewnie kupię ponownie z nadzieją na promocję cenową - ostatnią upolowałam na Rossmanowskim -40% na kolorówkę za 16 zł.


Patrząc na powyższe zdjęcie biję brawo sama dla siebie, bo w końcu zorganizowałam się do zużycia przynajmniej kilkunastu z zalegających w domu próbek! 
Zacznę od uwagi, że kosmetyki Petracell, których próbki swego czasu otrzymałam od firmy, są potwornie drogie, dlatego przy każdej mini recenzji będę pisała cenę pełnowymiarowego produktu. Produkty Petracell reklamują się jako "profesjonalne kosmetyki z zawartością świeżych komórek". 
1. Krem na noc, 343 zł / 50 ml - próbka starczyła mi na kilka aplikacji, bo krem jest bardzo gęsty. Konsystencja sprawia jednak, że trudno się rozprowadza, a w dodatku pozostawia na twarzy film. Lubię kosmetyki mocno nawilżające, ale zdecydowanie nie przepadam za tłustą warstwą na buzi...
2. Krem na noc z linii premium, 759 zł / 50 ml - na początek uderzyły mnie nieładny zapach i nieprzyjemny dla oka wygląd - krem bowiem był koloru brudnej żółci. Mnie jednak niełatwo zniechęcić, więc i ten krem przetestowałam - okazało się, że łatwo się rozprowadza, ale pozostawia po sobie lepki film, a po pewnym czasie zaczyna się rolować.
3. Krem do rąk z linii premium, 86 zł / 50 ml - znowu nieciekawy zapach i gęsta konsystencja, ale za to w przeciwieństwie do poprzednio opisanych kosmetyków, ten szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy. Gdyby nie wysoka cena to pewnie bym się na niego zdecydowała, bo daje szybki i zauważalny efekt delikatnej i nawilżonej skóry.
4. Tonik do twarzy, 103 zł / 200 ml - toniku zapakowanego w saszetkę zdecydowanie się nie spodziewałam i przyznaję się bez bicia, że byłam pewna, że będzie to kolejny krem do twarzy, dlatego z zawzięciem otworzyłam próbkę i jej część od razu znalazła się na podłodze... to co zostało pozwoliło mi jednak stwierdzić, że tonik pozostawia skórę gładką i zmatowioną, ale po chwili od przemycia buzi skóra zaczęła trochę piec, a policzki mocno się zaczerwieniły. 
5. Krem bio activ, 415 zł / 50 ml - produkt łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, ale znowu pojawia się sytuacja pozostawiania tłustego filmu. Najlepiej zadziałał podczas nałożenia go na buzię na noc - rano obudziłam się z nawilżoną, ale nie błyszczącą i lepką skórą.
6. Preparat punktowy Dermedic Normacne. W pierwszej części tego posta pisałam o podobnym kosmetyku z firmy Novaclear. Nawet nie można ich porównać - są jak niebo i ziemia. Narzekałam na Novaclear? Po zastosowaniu Dermedica z zielonej serii cofam wszystko co złego powiedziałam! Preparat Dermedica ma potwornie brzydki zapach, na całe szczęście przezroczysty kolor, ale... zupełnie nie działa. Wypryski jakie były takie są, a czasami nawet przybierają na objętości. Bubel, bubel, bubel. Chwała próbkom za to, że dzięki nim nie kupiłam tego badziewia. 
7. Krem nawilżający o dogłębnym działaniu Dermedic Hialuro Hydrain 3. Dość ciężko się rozprowadza, zapach zupełnie mnie nie przekonuje, efekt marne. Zdecydowanie zostaję przy moim Dermedicu z serii Hydrain 2. 
8. Krem witaminowy Rugard. Całkiem przyjemny, gęsty krem o ładnym zapachu i przynoszący widoczne efekty nawilżenia i regeneracji delikatnej skóry twarzy. Już zakupiłam pełne opakowanie.
9. Maska żelowa z pyłu wulkanicznego Rugard. Próbkę użyłam dwa razy jako maseczkę (można zastosować także jako peeling) i mimo moich wielkich nadziei, jakie pokładałam w tym kosmetyku - zawiódł. Przyznaję, że twarz była wybitnie dobrze oczyszczona, ale przeważające wspomnienia z testu to pieczenie i przesuszenie skóry oraz wysyp wyprysków po użyciu.
10. Podkład do twarzy L'oreal Inflallible. Średniak w dziedzinie płynnych podkładów.
11. Balsam do ust Tisane. Zapach jak dla mnie nie do zniesienia - wanilia, której szczerze nie znoszę. Smak na szczęście neutralny, ale za to działaaaaaanie! Już po 3 aplikacjach na usta widać znaczną poprawę ich kondycji. Na pochwałę zasługuje też przyjemny skład. Po zużyciu zapasów pewnie się na niego skuszę, a na blogu pojawi się pełna recenzja.
12. Balsam do paznokci 2x5. Może to dziwne, ale balsam naprawdę działa. Poprawia stan paznokci, wygładza je, nawilża i wzmacnia. Jedyne co mnie irytowało to tłusta warstwa (tak, znowu!).


A jak Wam idzie denkowanie? Co ostatnio wykończyłyście?

31 lipca 2013

DIY kosmetyczne: własny lakier do paznokci

... a właściwie własny kolor, bo do stworzenia całego lakieru jeszcze nie doszłam ;) Z racji nudów kilka tygodni temu wzięłam się za generalne porządki w moich zasobach kosmetycznych pt. "może kiedyś się przydadzą" i już już do śmieci miały trafić m.in. bezbarwny lakier i stare kiepskie cienie do powiek, gdy postanowiłam w godny sposób zakończyć ich żywot.


Potrzebne nam będą:

* bezbarwny lakier do paznokci
* cienie do powiek (najlepiej o mocnej pigmentacji)
* patyczek (może być gąbka z zestawu cieni, ważne by można nią było zeskrobać cienie do buteleczki)
* papier jako podkładka (czyli jak zawsze - żeby nie ubrudzić wszystkiego wokół)

Sprawa jest banalnie prosta - dodajemy pokruszony cień do powiek do lakieru i dokładnie, mocno mieszamy - wystarczy zakręcić buteleczkę, a następnie długo nią potrząsać i uderzać we wnętrze dłoni (mocno, ale nie na tyle, żeby uszkodzić rękę...) Tak właśnie zrobiłam i ja, początkowo zeskrobując trochę niebieskiego cienia. Efekt nie spełnił jednak moich oczekiwań, bo kolor mocno prześwitywał...


Kontynuowałam więc zabawę, tym razem dodając znacząco więcej cieni, swobodnie i bez zastanowienia mieszając wszystkie kolory. 


Kolor był ciemniejszy, ale wciąż mocno widać prześwity paznokci. Więc dodajemy cieni ponownie, pamiętając, by były rozdrobnione, a masa została dokładnie wymieszana. Tak prezentował się efekt końcowy:


Czy eksperyment zakończył się sukcesem?
Nie do końca, bo aby uzyskać efekt pełnego krycia musiałam nałożyć na paznokcie trzy warstwy stworzonego lakieru, co sprawiło, że potwornie długo zasychał. Niemniej jednak kolor całkiem mi się spodobał ;)

Jako, że większość z Was ma wakacje, a więc i więcej czasu wolnego, to może ktoś skusi się na zabawę w lakierowe DIY - chętnie zobaczę efekty!

28 lipca 2013

Bloglovin' krok po kroku - część 2 (dostępne opcje)

Długo wyczekiwana, ale nareszcie jest - druga część poradnika bloglovin' krok po kroku. Tutaj część pierwsza. Informacja o usunięciu gadżetu obserwatorów okazała się bujdą, ale i tak jestem zwolenniczką opisywanego portalu i nie miałabym nic przeciwko temu, żeby przenieść tam obserwowane blogi, jak i moich obserwatorów.


JAK ZNALEŹĆ ZNAJOMYCH Z FACEBOOKA?


Najeżdżamy kursorem na obrazek niebieskiego kółka z sercem (tak wygląda domyślny avatar) i klikamy na Find Friends, a następnie duży niebieski przycisk Connect to Facebook. Jeśli okaże się, że nikt z naszych znajomych nie posiada konta na bloglovin' to pokaże się komunikat "You don't have any Facebook friends using Bloglovin'." Możemy też zaprosić znajomych z Facebooka do korzystania z bloglovin' klikając w duży przycisk Invite friends from Facebook (pojawi się po kliknięciu Connect to Facebook). W okienku, które się pojawi wpisujemy kolejno osoby, do których chcemy wysłać zaproszenie oraz wiadomość powitalną. Poniżej znajdują się przykładowe, polecane blogi, które możemy zacząć obserwować przez jedno kliknięcie (przycisk Follow przy wybranej nazwie).


JAK DOPISAĆ BLOG DO SWOJEGO KONTA?



Z rozwijanego menu (nasz avatar lub domyślnie - niebieskie kółko z sercem) wybieramy My blog. Żeby dodać swój blog do konta klikamy na Claim blog i w okienku, które się pojawi wklepujemy jego adres. Pojawi się kod HTML "<a href...", który należy skopiować (zaznacz dokładnie cały tekst i naciśnij CTRL + C). Kolejnym krokiem jest napisanie posta na swoim blogu, do którego wklejamy skopiowany kod i publikujemy notkę. Teraz możemy znowu wrócić do strony bloglovin' i nacisnąć przycisk Claim blog. Po weryfikacji możemy obserwować statystyki swojego bloga (ile osób i kiedy dodało go do ulubionych) oraz edytować podstawowe opcje (Edit blog info: Description - opis, Category - kategoria, decyzja o tym czy nasz blog ma się pojawiać na naszym profilu).

JAK ZARZĄDZAĆ OBSERWOWANYMI BLOGAMI?



Opcja, która najbardziej przemawia na korzyść bloglovin' czyli nieziemsko proste dodawanie blogów do obserwowanych oraz możliwość ich uporządkowania w samodzielnie stworzonych grupach.Z rozwijanego menu (nasz avatar lub domyślnie niebieskie kółko z białym sercem) wybieramy Manage blogs you follow. Aby dodać blog do obserwowanych klikamy niebieski przycisk Add blog, w okienku wpisujemy adres bloga oraz klikamy Search, a gdy strona zostanie wyszukana - Follow. Podobnie działa usuwanie blogów z obserwowanych. Wyszukujemy blog oraz klikamy szary przycisk Unfollow (pojawia się gdy najedziemy kursorem na napis Following informujący o tym, że blog należy do naszych ulubionych). 

Klikając niebieski przycisk Create new group. Wpisujemy wybraną nazwę i wciskamy Create.  Teraz zostaje nam tylko dziecinnie proste zarządzanie :) Przy nazwie każdego bloga znajduje się napis Private i tę opcję możemy wybrać zaznaczając mały kwadrat obok, jeśli chcemy by nikt nie wiedział, że obserwujemy konkretną witrynę. Obok możemy wybrać grupę, do której chcemy wrzucić bloga (o ile oczywiście takie grupy wcześniej stworzyliśmy). Kolejny szary przycisk Unfollow pozwala na proste usunięcie bloga z obserwowanych. 
Możemy także zmienić nazwę grupy klikając czerwony napis Change name obok jej nazwy lub całkowicie ją usunąć wciskając czerwony napis Remove group (ta akcja nie usunie blogów, które są podpięte do tej grupy).

JAK USTAWIĆ BUTTON BLOGLOVIN'?


Najeżdżamy kursorem na avatar lub obrazek niebieskiego kółka z sercem (domyślny avatar) i klikamy na Bloglovin Button. Z dostępnej listy buttonów o różnych kształtach, wzorach i rozmiarach wybieramy ten, któy nas interesuje i naciskamy Get this icon!. Jeśli Twój blog znajduje się na bloggerze, klikamy na Add Widget. Otwiera się nowa strona, na której możemy zmienić tytuł widżetu i wybieramy Dodaj widżet

JAK ZMIENIĆ AVATAR?

W tej chwili istnieje jedynie możliwość uzyskania avatara takiego jaki mamy na profilu facebookowym. W tym celu wchodzimy w Settings (z rozwijanej listy menu) i wybieramy szary przycisk Refresh from Facebook.



Znowu mam nadzieję, że ten krótki poradnik pomoże Wam w zapoznaniu się z portalem bloglovin'. Jeśli macie jakieś pytania piszcie - postaram się znaleźć odpowiedź i na nie odpowiedzieć.

21 lipca 2013

Pomyśl o stopach - krem w piance Allpresan

Dzięki uprzejmości BMSalonOnline, przez ostatnie kilka tygodni miałam możliwość testowania kremu w piance do stóp Allpresan z 15% zawartością mocznika. Nie ukrywam, że dość mocno zaniedbałam swoje nogi, dlatego też ucieszyła mnie współpraca, która niejako zmusiła mnie do doprowadzenia swoich pięt do porządku. Piszę pięt, bo to właśnie z nimi miałam największy problem - nosiły na sobie jeszcze ślady zimowego grubego obuwia, przez co były twarde i przesuszone. Sama pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na zakup właśnie tego produktu, bo twarz Natalii Siwiec jako ambasadorki marki skutecznie do tego zniechęca ;) Pomijając jednak ten niefortunny aspekt - jak myślicie, jakie są efekty mojej kuracji?


OD PRODUCENTA

Seria Allpresan Fuss Spezial to profesjonalne niemieckie produkty dla gabinetów podologicznych przeznaczone do specjalnej pielęgnacji i oczyszczania skóry suchej, bardzo suchej, łuszczącej się, wrażliwej, zrogowaciałej oraz ze skłonnością do grzybic i pocenia. Doskonale nawilżają, pozwalają skórze oddychać oraz zawierają mocznik.

Właściwości: 
  • redukuje zrogowacenia i usuwa powierzchniowe łuski skórne
  • nawilża i wygładza skórę
  • tworzy oddychającą siatkę ochronną przed nagniotkami
  • szybko się wchłania
  • pozwala na założenie rajstop lub skarpet zaraz po aplikacji

Krem w piance Allpresan jest stosowany nie tylko w warunkach domowych, ale także w gabinetach kosmetycznych i podologicznych, co sugeruje nam profesjonalizm i skuteczność preparatu. 

Sposób użycia: stosować regularnie rano i wieczorem na suche, zrogowaciałe partie skóry. Przed użyciem dobrze wstrząsnąć i aplikować w pozycji pionowej.


DOSTĘPNOŚĆ: apteki stacjonarne, salony i gabinety oraz sklepy internetowe, np. tutaj (cała lista dostępna tu)
CENA: 14,90 zł / 35 ml (cena zależy od wybranego sklepu; dostępne są także inne pojemności)

Oficjalna strona internetowa producenta: Allpresan.


SKŁAD


Najważniejszy jest dla nas w tym przypadku mocznik, w składzie widniejący jako Urea. Jest świetnym nawilżaczem, zmiękcza, wygładza i ujędrnia, a jego niedobór może objawiać się łuszczącą i swędzącą skórą. Jego zawartość w opisywanym kremie wynosi 15% co pozwala na szybkie i skuteczne pozbycie się problemów ze stopami, np. twardych pięt. 
Warto dodać, że pianka nie zawiera barwników, środków konserwujących i emugatorów PEG.


MOJA OPINIA

Zacznę standardowo od aplikacji - w przypadku preparatu Allpresan jest ona wyjątkowo przyjemna! Pompka jest wygodna w użyciu, otrzymujemy tyle kosmetyku ile chcemy. Konsystencja sprawiła, że się w niej zakochałam - pianka jest lekka, nie klei się, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Ani stopy ani dłonie nie pozostają tłuste, a już po kilku minutach możemy bez obaw założyć skarpetki.


Dość mocno przeszkadzał mi zapach. Okazał się drażniący i bardzo chemiczny, więc po każdej aplikacji biegłam umyć dłonie. Szkoda, bo resztki pianki zapewne świetnie sprawdziłyby się w ich nawilżeniu. Co ważne, kosmetyk jest bardzo wydajny. Początkowo martwiłam się, że tak małe opakowanie nie wystarczy mi na pełne poznanie produktu, a okazało się, że po trzech tygodniach stosowania wciąż jest co używać. 
Jeśli chodzi o działanie, to jak zwykle moja niecierpliwa natura kazała mi przekreślić kosmetyk już po pierwszym dniu stosowania. No bo jak to "nie działa po minucie i muszę go używać regularnie"?! ;) Na moje szczęście nie zrezygnowałam z używania, a moje totalnie przesuszone (lecz nie zrogowaciałe) pięty dzień po dniu stawały się coraz bardziej wygładzone i nawilżone. Zdecydowanie warto było czekać na efekt!

15 lipca 2013

Włosy naturalnie oczyszczone - szampon Love Me Green

Pamiętacie lub nie, ale jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Love Me Green. Po długim okresie testowania zapraszam do zapoznania się z Witalizującym Szamponem do Włosów. Zanim przejdę do recenzji to zaznaczę, że moje włosy są niesforne, układają się tak jak mają ochotę, szybko się przetłuszczają (myję je każdego wieczora), a końcówki mimo częstego podcinania są rozdwojone i bardzo suche.



OD PRODUCENTA


Ten organiczny szampon do włosów jest bardzo delikatny, dodaje miękkości, elastyczności i wyzwala ich blask. Jego działanie oczyszczające nie podrażnia skóry głowy. Włókno włosów jest odżywione aż po cebulki, dzięki czemu włosy stają się miękkie i jedwabiste.

Sposób użycia: niewielką ilość szamponu nałożyć na zwilżone włosy i spienić. Obficie spłukać ciepłą wodą. Dla lepszego efektu powtórzyć. 

GDZIE KUPIĆ: sklep internetowy http://love-me-green.pl/
CENA: 49,90 zł / 200 ml

SKŁAD

aqua / woda
aloe barbadensis leaf juice*sok z liści aloesu - pochodzenia roślinnego, ma właściwości kojące, nawilżające, pobudza odrastanie włosów, wzmacnia cebulki włosów, łagodzi łupież i swędzenie
ammonium lauryl sulfate / ALS, sól amonowa - pozyskiwany w sposób naturalny, substancja myjąca i pianotwórcza, zamiennik SLS, co do jego działania opinie są dość podzielone - jedni uważają, że to składnik łagodny i niedrażniący , a inni panicznie się go boją i unikają tak samo jak SLS czy SLES
cocamidopropyl betaine / kokamidopropylobetaina - delikatny detergent myjący, łagodny środek pianotwórczy, według niektórych opinii w połączaniu z SLS (którego w tym kosmetyku NIE MA) może wywoływać silne reakcje alergiczne
glycerin / gliceryna - różnego pochodzenia (w tym przypadku prawdopodobnie roślinnego); ma działanie nawilżające, ale też konserwujące kosmetyk
inulin / inulina - składnik pochodzenia naturalnego, chroni skórę głowy przed działaniem konserwantów, ułatwia rozczesywanie, poprawia wygląd włosów, zwiększa ich objętość
parfum (fragrance) / perfumy - składnik zapachowy, może być drażniący dla skóry
sodium chloride / chlorek wapnia - składnik odpowiadający za odpowiednią konsystencję, w przypadku dużego stężenia może powodować podrażnienie oczu i skóry
caprylyl/capryl glucoside / glukozyd kaprylowy - odpowiada za oczyszczanie włosów (substancja myjąca), bardzo delikatny, polecany do stosowania w kosmetykach naturalnych
gluconolactone, sodium benzoate / glukonakton i benzoesan sodu - delikatny, nie drażniący konserwant
mel (honey) extract / ekstrakt z miodu - składnik pochodzenia naturalnego, polecany do pielęgnacji włosów delikatnych, zniszczonych, osłabionych, z rozdwojonymi końcówkami
potassium sorbate / sól kwasu karboksylowego - konserwant, w większych ilościach może wywoływać alergie
C12-16 alcohols / alkohole C12-16 - składnik pochodzenia chemicznego, pełni rolę emolienta, stabilizatora, reguluje lepkość, ułatwia rozczesywanie i zapobiega elektryzowaniu się włosów
ammonium sulfate / siarczan amonu - ma działanie odtłuszczające, może wysuszać włosy na długości
sodium hydroxide /
citric acid / kwas cytrynowy - pochodzenia roślinnego; konserwant, tylko w naprawdę dużych ilościach może działać toksycznie
calcium gluconate / glukonian wapnia

* z upraw ekologicznych



MOJA OPINIA

Przezroczysta butelka z niewielką ilością nieskomplikowanych napisów to proste rozwiązanie, które jest przyjemne dla oka i kojarzy się z naturalnymi produktami. W każdej chwili widać ile szamponu jeszcze zostało. Opakowanie jest poręczne, zamykane na "klik", mocne, ale nie ma problemów z otworzeniem go nawet gdy mamy mokre ręce. Dozownik jest odpowiedniej wielkości, możemy dowolnie dopasowywać ilość płynu jaką chcemy otrzymać. Konsystencja jest dość rzadka, ale nie rozlewa się przy nakładaniu na dłoń. Zapach jest delikatny, określany jako kwiat Frangipani, nie utrzymuje się długo na włosach. Dobrze jest stosować ten szampon zgodnie z zaleceniem producenta czyli 2 razy podczas jednego mycia - nawet gdy włosy wydają się być czyste to właśnie drugie mycie powoduje znaczne lepsze pienienie, a włosy wyglądają po nim na dużo ładniejsze.


Szampon jest całkiem wydajny, wystarczy nałożyć na włosy niewielką ilość, po myciu nim włosów (długości za łopatki) codziennie przez miesiąc ciągle została mi 1/3 butelki. Bardzo dobrze oczyszcza, ale przedłuża czystość włosów o maksymalnie jeden dzień. Nie uczula i nie wywołuje swędzenia skóry głowy. Jeśli chodzi o plątanie - w przypadku względnie zdrowych włosów rzeczywiście ułatwia rozczesywanie, ale nie poradził sobie z fragmentem najbardziej zniszczonym na mojej głowie czyli byłą grzywką, która najbardziej cierpi z powodu przesuszenia i rozdwojonych końcówek. Po około 2 tygodniach stosowania zaważyłam różnicę w wyglądzie moich kłaczków - zdecydowanie lepiej się układają, są miękkie, a puszenie zostało ograniczone. Włosy jednak szybko wracają do swojego stanu sprzed stosowania gdy tylko zmienimy szampon. Szkoda, że szampon kosztuje tak dużo, bo z pewnością szybko wpadłby do mojego koszyka.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...