31 sierpnia 2012

Jak naprawić pokruszony puder? Instrukcja (zdjęcia)

Pamiętacie notkę o moich allegrowych zakupach? Wspomniałam tam o profesjonalnym zachowaniu sprzedawcy, ktory dosłał mi gratisowy puder, bo ten który znalazłam w pierwszej paczce wyglądał tak:

Niezbyt ciekawie, prawda? Nie wiem co kurier robił z paczką, ale na pewno nie obchodził się z nią ostrożnie. Ale skoro już miałam tak świetny element do eksperymentów to oto jest - post o tym, jak naprawić pokruszony puder. Technika stworzona po przeczytaniu wielu wpisów internetowych, nadaje się także do naprawy innych kosmetyków w kamieniu, czyli np. cieni do powiek, czy różu.

Co będzie nam potrzebne?
* pokruszony kosmetyk
* narzędzie do kruszenia i rozdrabniania - ja użyłam trzonka pędzla do pudru i wsuwki do włosów
* alkohol - np. czysta wódka - ja użyłam spirytusu 95%
* pipetka do nabierania alkoholu
* waciki kosmetyczne
* trochę miejsca na stole i wolny czas

Pod puder proponuję podłożyć gazetę lub folię, żeby nie zabrudzić wszystkiego wokół.
To do dzieła.


Etap 1. 
Za pomocą wybranego narzędzia - tu trzonek pędzla - rozdrabniamy puder jak najbardziej się da. Na 1 obrazku mamy przykład niewystarczającego rozdrobnienia, na 2 jest już lepiej. Najlepiej, by w jak największym stopniu przypominał pył.



Etap 2.
Zalewamy rozdrobniony puder alkoholem. U góry na obrazkach z numerami 3 i 4 widzicie początki - to stanowczo nie wystarczy. Lepiej wlać więcej niż mniej, bo alkohol i tak odparuje. Musi nam powstać papka, którą dokładnie mieszamy - ja wspomagałam się wsuwką do włosów. Pozwalamy pudrowi delikatnie przeschnąć (kilka minut).

 
Etap 3.
Gdy widzimy, że puder przesechł na tyle, że po dotknięciu go wacikiem nie odchodzi cały, możemy przejść do prasowania. Wygładzamy powierzchnię oraz delikatnie dociskamy puder w opakowaniu. Oczywiście im dokładniej wygładzimy, tym lepiej będzie się później prezentować. Powtarzamy to kilka razy.
Na zdjęciach możecie zobaczyć, że na początku delikatnie wygładziłam masę, która była jeszcze mokra, pózniej zostawiłam do przeschnięcia, kolejny raz dociskałam gdy była trochę wilgotna i tak co kilka minut. Trzeba uważać, żeby puder nie zasechł nam zbyt szybko, bo wtedy już nic z nim nie zrobimy.


Etap 4.
Gdy jesteś pewna, że puder wygląda tak jak tego chcesz - zostaw do całkowitego wyschnięcia.

No i na koniec porównanie - po lewej oryginalny, nowo dosłany puder, po prawej wynik mojego eksperymentu. Nie jest tak sypki, ale równie dobrze nakłada się na pędzel. W związku z pytaniami dopisuję jeszcze - po wyschnięciu absolutnie nie czuć zapachu alkoholu :)

27 sierpnia 2012

Cukierkowa pomadka playboy



Jeśli kiedykolwiek zastanawiałyście się, jak prezentuje się pomadka playboy - Calendar Girl, to ta notka jest dla Was.

Szminka trafiła w moje ręce przypadkiem, otrzymałam ją od babci, której niestety dostał się pewnego razu taki oto nietrafiony prezent ;)


 Kolor to 107 - Miss October, dla mnie to cukierkowy róż. Opakowanie mnie urzeka, jest bardzo playboyowe, różowe, wręcz obsypane króliczkami.


Dokładnej ceny nie znam (bo jak wspomniałam, był to prezent), ale przeszukując internet natknęłam się na różnorakie ceny, od 6zł na allegro po nawet 30 zł za ten sam produkt.
Sama pewnie nigdy bym tej pomadki nie kupiła, ale skoro już ją mam, to oczywiście test obowiązkowy.


Kolor bardzo mi przypadł do gustu, aczkolwiek nie zaryzykowałabym nakładania go w przypadku jasnych blondynek - oczywiście jeśli nie chcą wyglądać jak barbie.

Niestety pomadka ma sporo wad - bardzo szybko schodzi z ust oraz podkreśla wszelkie niedoskonałości, czyli absolutnie nie nadaje się, gdy mamy choć troszkę suche usta.

A teraz możecie obejrzeć moje próby sfotografowania koloru tak dokładnie, jak się da.

21 sierpnia 2012

Zgrzeszyłam... czyli kosmetyczny haul.

A jednak nie udało mi się powstrzymać moich kosmetycznych żądzy i już przed godziną 11 zajrzałam do Super-Pharm. Mimo niecałej godziny od otwarcia, przy kasach już były kolejki. Klienci wkładali do koszyków przede wszystkim pampersy i nawilżane chusteczki dla dzieci, które faktycznie są w atrakcyjnych cenach i już o tak wczesnej godzinie, półki były z nich opróżnione. Ja spokojnie udałam się po zakupy z mojej listy i tak oto stałam się posiadaczką:

1. Nawilżanych chusteczek dla dzieci Johnson's baby, których używam czasem do demakijażu twarzy. Promocją objęty jest czteropak, czyli 4 opakowania po 64 szt. w cenie 13,49 zł. Na całe szczęście na zakupy zabrałam mamę i babcię, więc się sprawiedliwie podzieliłyśmy (uroki ostatnich miesięcy mieszkania z rodziną ;)).

2. Nawilżającego kremu do twarzy Dermedic Hydrain2 za 8,99 zł. Od dawna rozglądam się za czymś nawilżającym, bo moja cera woła o pomoc, ale zawsze wszystko wydawało się takie drogie. Tutaj cena atrakcyjna (oczywiście sprawdziłam na allegro i nawet tam najtańszy krem to koszt 25 zł z przesyłką), a poza tym poczytałam o nim trochę i opinie wydają się być pozytywne.

3. Wody termalnej Avene. Cena nie powala na kolana, bo za 150ml zapłaciłam 8,99 zł, w dodatku SP często organizuje promocje na ten produkt, ale nie ukrywam - nie mogłam się powstrzymać, co jest trochę Waszą winą! Tak zachwalacie, że sama muszę spróbować! ;)

4. Płynu micelarnego Dermedic Hydrain3, nad którym również rozmyślałam długo i intensywnie, ale raz kozie śmierć, na co dzień tyle na siebie nie wydaję, więc od czasu do czasu mogę się porozpieszczać. Cena to 9,99 zł.

5. 2 lakierów do paznokci Coral Prosilk - w kolorach koralowym i jasnocytrynowym. Mój aparat niestety jest troszkę upośledzony jeśli chodzi o te kolory, więc musicie wyobrazić sobie je jako trochę jaśniejsze (numery 148 i 157). Jeden lakier za 2,99 zł.

Za całość zapłaciłam więc około 37 złotych z groszami - licząc cenę za jedno, a nie zbiorcze opakowanie chusteczek. Jeśli interesuje was, co wybrały sobie moje towarzyszki sklepowych wojaży, to zdradzę, że w domu zamieszkało sporo nowych leków (mama związana jest z medycyną, więc uwierzcie - mam leków więcej niż niejedna osiedlowa apteka ;)), takich jak Rutinacea za 3,99 zł, witaminy Centrum A-Z w fajnej cenie 8,99 zł za 30 tabletek, magnez dla mojej zestresowanej duszy za 2,99 zł, wapno - bo to zawsze się przyda - za 1,49 zł za opakowanie 12 tabletek i płatki kosmetyczne Cleanic 2,49 zł (również fajna cena, ale ja w tym momencie mam nadmiar, więc się nie zdecydowałam).




Po prawej stronie macie przybliżone zdjęcie lakierów, niestety również kolory nie do końca takie jak w rzeczywistości.

Nie byłabym sobą, gdybym nie zajrzała jeszcze gdzieś. Dziękuję jednak mojemu rozsądkowi, który trzymał się mnie mocno i kupiłam tylko to, co znajduje się na mojej liście początkującej włosomaniaczki, czyli komplet babydream - oliwka (6,49 zł) i szampon dla dzieci (3,99 zł). Łącznie Rossmann zarobił na mnie dziś tylko 10,48 zł. Nie udało mi się niestety znaleźć olejków Alterry... czyżby już zdjęli je ze wszystkich półek? :(

20 sierpnia 2012

Dni Klubu Lifestyle - co sądzicie?

Już od jakiegoś czasu Super-Pharm rozgłaśnia akcję Dni Klubu Lifestyle, które mają trwać przez dwa dni od jutra, czyli 21-22 sierpnia. Dziś na oficjalnej stronie pojawiła się ulotka z produktami w promocyjnych cenach. Oczywiście wszystkie z nich są dostępne tylko z kartą członkowską (jeśli takowej nie macie, to nie obrażę się, jeżeli podacie mnie jako osobę polecającą - wtedy obie dostaniemy po 50 dodatkowych punktów - jeśli będziesz chętna, to skontaktuj się ze mną proszę :)

Co myślicie o ofertach? Wybrałyście coś dla siebie, czy jesteście zawiedzione i liczyłyście na lepsze okazje?
Nie ukrywam, że ja już zrobiłam sobie małą listę, ale promocje nie powalają z nóg. Teraz pozostaje tylko przekonać się, czy Super-pharm będzie przygotowany na tą akcję i klientki nie wyjdą ze sklepów rozczarowane.



Kiepsko widać podpisy produktów, więc oto link do strony z ulotką i regulaminem.

17 sierpnia 2012

Trafiona! TAG 10 pytań

Tyle TAGów się naoglądałam, aż w końcu przyszedł czas i na mnie. Otagowała mnie Paulina.
Zabawa polega na odpowiedzi na pytania osoby, która Cię wyznaczyła, a następnie wymyślenie własnych pytań i otagowanie kolejnych blogerek.

1.Dlaczego założyłaś bloga?
Właściwie to... dla wygody! Przeglądałam blogi kosmetyczne i szafiarskie, natomiast własny blog jest dobrym sposobem na zebranie ich wszystkich w jednym miejscu, bo dzięki liście obserwowanych mam szybką informację o nowościach. To przerodziło się w pasję pisania i dzielenia się własnymi wpisami z resztą blogerskiego świata.
2. Twój ulubiony kosmetyk?
Tusz do rzęs. Ostatnio zakochałam się w Max Factor 2000 calorie.
3.Czy starasz się zdrowo odżywiać?
Starać - staram. Ale w życiu codziennym różnie bywa. Ograniczam niezdrowe jedzenie, ale nie odmawiam go sobie całkowicie, bo przecież żyje się raz i musimy ten czas wykorzystać na tyle dobrze, by nie żałować żadnej straconej chwili.
4.Chodzisz do kosmetyczki czy sama wykonujesz zabiegi pielęgnacyjne?
Nie korzystam z kosmetyczki, raczej wszystko robię sama.
5.Czy uprawiasz jakiś sport?
Nie zawodowo, ale staram się jak najczęściej biegać, jeździć na rowerze i pływać. Chociaż moją pasją z dzieciństwa jest jeździectwo!
6. Sprawdzasz składy kosmetyków przy zakupie?
Coraz częściej tak.
7.Czy przez prowadzenie bloga nawiązałaś nowe znajomości, przyjaźnie ?
Nie, ale odnalazłam mnóstwo świetnych blogów, które regularnie czytam.
8. Wolisz odpoczywasz na kanapie czy w ruchu ?
Gdy mam więcej czasu wolnego - absolutnie w ruchu, lecz w ciągu roku akademickiego, kiedy to w tygodniu chodzę na zajęcia, a w weekendy pracuję - kanapa absolutnie wygrywa.
9. Czy masz jakieś nałogi?
Pewnie! Ale żadnych szkodzących zdrowiu.
10. Drogeria czy półprodukty i kosmetyki naturalne? Jaką pielęgnację preferujesz?
Ojj gdyby te półprodukty i kosmetyki naturalne były trochę tańsze... ;) Staram się powoli zamienić moją kosmetyczną półkę na produkty naturalne, ale mimo wszystko ciągle dominują te drogeryjne.

Moje pytania:
1. Jaki zapach kojarzy ci się z latem?
2. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
3. Czy czytałaś książkę, która na długo zapadła ci w pamięć? Jeśli tak, to jaką?
4. Codzienna pielęgnacja nie istnieje bez... no właśnie, czego?
5. Jaki widok jest w stanie momentalnie sprawić, że się uśmiechasz?
6. Adidasy czy szpilki?
7. Czy odważnie i otwarcie mówisz znajomym/rodzinie o tym, że prowadzisz bloga?
8. Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
9. Pierwsze słowo, które wpadnie ci do głowy po przeczytaniu tego pytania to...?
10. Jakie jest twoje blogerskie marzenie?

Taguję:
1. http://kupujzjusia.blogspot.com/
2. http://serenitka-skarby-na-wieszaku.blogspot.com/
3. http://agusiiak.blogspot.com/
4. http://jestemwniebie.blogspot.com/
5. http://jussstek.blogspot.com/
+ każdego, kogo nie wymieniłam, ale ma ochotę odpowiedzieć na pytania :)

14 sierpnia 2012

akcja denko #1

Z góry przepraszam wszystkie dziewczyny, które obserwowały mojego poprzedniego bloga, bo prawdopodobnie już widziały tę notkę.
Mimo, że prawdziwa akcja denko miała na celu wyznaczenie kilku kosmetyków do zużycia, by nie powielać produktów tego samego rodzaju, ja zdecydowałam się na pozbycie się jak największej ich ilości, by dać półkom trochę odetchnąć.



1. Szampon Schauma świeżość bawełny - włosy są po nim miękkie i gładkie, ładnie pachną, nie plączą się, nie ma problemu z rozczesywaniem, jednak hasło ze świeżością bawełny to gruba przesada ;) Może i włosy były delikatnie mniej przetłuszczone, ale nie zmieniło to faktu, że muszę je myć codziennie. Możliwe, że kupię ponownie.

2. Żel pod prysznic Adidas be happy - ani zapach, ani działanie nie przypadło mi do gustu. Konsystencja jak najbardziej okej, ale wysuszał mi skórę, poza tym ma kłopoty z dobrym pienieniem się. Nie kupię ponownie.

3. Tonik Garnier Czysta Skóra - opisywałam go tutaj. Nie kupię ponownie.

4. Maseczka nawilżająca be beauty niewiadomego pochodzenia (logo nie wygląda na biedronkową serię BeBeauty) - teoretycznie do wszystkich rodzajów cery. Nawet nie opróżniłam tubki do końca, bo to jakaś tragedia... Zapycha potwornie, często pozostawiała skórę tłustą. Stanowczo nie kupię ponownie.

5. Krem do rąk ziaja kozie mleko - opisywałam tutaj. Próbuję się powstrzymać, ale możliwe że się skuszę ;)

6. Próbki:
vichy lipometric - bardzo mi się spodobał! konsystencja, zapach - wszystko na tak. Gorzej z oceną działania, bo miałam tylko probkę. Dzięki tej blogerce dowiedziałam się, że niestety nie jest już dostępny, na jego miejsce wszedł inny kosmetyk, a co więcej efekty nie są tak świetne, na jakie miałam nadzieję. Dziękuję za te informacje! :)
balsam do ciała nivea Happy Time- konsystencja, zapach, działanie: straszne. Na pewno nie kupię.

13 sierpnia 2012

allegrowe zakupy cz. 2

I kolejna część moich czerwcowo-allegrowych łupów! Od dawna szykowałam się na pędzle, mineralny róż, białą kredką, a przy okazji w oko wpadł mi też brązowy tusz do rzęs, który również przeszedł mi wcześniej przez myśl :)


Zawartość mojego zamówienia:
biała kredka do oczu 1,60 zł
brązowy tusz do rzęs 4,99 zł
pędzle do makijażu 9,50 zł
3 mineralne róże do policzków 3,00 zł
łącznie: 19,09 zł + przesyłka, która tak jak poprzednio wyniosła mnie 2 zł, bo zamawiałam z kilkoma innymi osobami

10 sierpnia 2012

niebieskie pazurki na dziś

Przyjemny niebieski kolorek lakieru z serii wibo Express growth. Numerek 58.
Kolor bardzo przypadł mi do gustu, ale dla efektu ze zdjeć musiałam nałożyć trzy warstwy - inaczej paznokcie prześwitują, a ja strasznie tego nie lubię. 

9 sierpnia 2012

ukojenie dla zmęczonych oczu

Dzisiejszą notkę "zawdzięczam" sesji (fuj!), bo gdyby nie ona i ciągłe czytanie notatek, kserówek, książek oraz wpatrywanie się w ekran komputera, to nie miałabym problemów z oczami.  Dzięki temu przedstawiam mój pierwszy żel pod oczy, a nawet pierwszy kosmetyk firmy Flos Lek, który potwierdza, że nie zawsze to trzeci traf jest tym najlepszym. To był dobry zakup już za pierwszym razem.  Kupionyw cenie promocyjnej (2,99 zł lub 3,99 zł) w Superpharm (teraz ceny wahają się od 5 do 8zł).
Do wyboru miałam kilka rodzajów tego żelu, zdecydowałam się na żel ze świetlikiem lekarskim i herbatą, który przynosi ulgę, znosi świąd i pieczenie okolic oczu.
Przekonały mnie do tego argumenty na opakowaniu, czyli działanie: usuwa objawy zmęczenia, łzawienia, podrażnienia i pieczenie okolic oczu, spowodowane warunkami atmosferycznymi, przebywaniem w suchych pomieszczeniach, niewyspaniem. Wyciąg ze świetlika wykazuje własności przeciwzapalne oraz kojące a ekstrakt z zielonej herbaty przeciwświądowe.

Opakowanie wygląda jak na załączonych zdjęciach, ale niech was nie zmyli jego wielkość, bo niestety już w połowie słoiczka pojawia się dno. Żelu jest 10g i trochę się zawiodłam, że złapałam się na tak prosty chwyt marketingowy. Z wad mogę jeszcze wymienić nieporęczność - ze względu na moje aktualnie długie paznokcie - wygrzebywanie żelu ze słoiczka jest niewygodne. Już wiem, że następnym razem kupię go w wersji tubkowej. Ostatnia sprawa to to, że mimo zapewnień producenta, żel nie nadaje się pod makijaż, a to z prostej przyczyny jaką jest to, że się roluje.

Uff. Przejdźmy do zalet. Konsystencja żelowa, przyjemna, ładnie się rozprowadza na skórze i szybko wchłania. Co najlepsze - kosmetyk faktycznie działa! Nie stosowałam żelu codziennie, ale w sytuacjach gdy naprawdę moje oczy wołały o pomoc. Przechowuję go w temperaturze pokojowej, a mimo tego delikatnie chłodzi, odpręża, nie podrażnia oczu (mimo tego, że moje są dość wrażliwe na wszelkie czynniki zewnętrzne).

Rzeczywiście koi, czym mnie pozytywnie zaskoczył.
Dodatkowo nie zawiera parabenów, konserwantów, barwników i nie jest testowany na zwierzętach, czym zbiera kolejne plusy.

Na pewno kupię ponownie, ale... może tym razem wybiorę jakieś inne składniki ? :)

8 sierpnia 2012

allegrowe zakupy cz.1

Troche przestarzale zakupy allegrowe, bo zrobione w czerwcu, w trakcie trwajacej akcji CZERWIEC ZA 50 ZŁ. Jestem bardzo zadowolona z zakupów zwłaszcza, że sprzedawca był niesamowicie uprzejmy - puder który widzicie na zdjęciach przyszedł niestety cały połamany i mimo, że nie liczyłam na nic w zamian, bo był on dołączony jako gratis do jednego z kupionych kosmetyków, to firma dosłała mi kolejne opakowanie w nienaruszonym stanie :) Dodatkowo, przesyłka była błyskawiczna, bo kurier zapukał do drzwi już kolejnego dnia!



Do rzeczy - lista zakupionych kosmetyków:
organiczny rozświetlający balsam do ciała botanics 4,99
serum do rzęs Eveline 8,99
jedwab do włosów CHI 15 ml 4,49
pomadka NYC w kolorze cafe 3,19
błyszczyk miss sporty 2,99
gratisowy czarny tusz L'ambre
i oczywiście wspomniany puder, który właściwie był gratisem mojej mamy, ale już go podwędziłam ;)
Całe zakupy kosztowały mnie 24,65 zł + przesyłka, aczkolwiek ona była podzielona na kilka zamawiających osób, więc wyniosła mnie całe 2 zł.

6 sierpnia 2012

kozie mleko na... łokcie!


Kosmetyk, którego jestem wierną fanką od kilku dobrych lat. Mimo, że z produktami firmy ziaja nie zawsze żyjemy w przyjaźni, to jednak serię kozie mleko zawsze bardzo lubiłam.
Przedstawiam wszystkim już dobrze znany krem do rąk i paznokci.

CO OBIECUJE PRODUCENT?(źródło)

Aktywny preparat o bogatej, nowoczesnej formule regenerujący skórę suchą i mało elastyczną.
o d ż y w i a n i e  w y g ł a d z a n i e
Intensywnie nawilża, wygładza i uelastycznia skórę dłoni.
Likwiduje uczucie szorstkości.
Wzmacnia paznokcie zmniejszając ich skłonność do rozdwajania się i łamania.
p r o f i l a k t y k a  z m a r s z c z e k
kompleks składników koziego mleka, witaminy A i E, prowitamina B5 (D-panthenol).
Wskazania
polecana do cery suchej ze skłonnością do zmarszczek. 


MOJA OPINIA

Pierwsze co przykuwa naszą uwagę to dostępność (nie miałam jeszcze problemu, by go dostać w polskim sklepie, chyba należy już do klasyki polskich kosmetyków) oraz zdecydowanie cena, gdyż możemy dostać 80ml tego kremu już za 5-7 zł.
Opakowanie nie zachwyca, bo o ile sama tubka jest klasyczna i schludna, to już jej funkcjonalność pozostawia wiele do życzenia. Ciężko wydobyć z niej resztki kremu, w związku z czym jeśli nie rozetniemy opakowania, to sporo kosmetyku się zmarnuje.
Zapach ma tyle zwolenników, ile przeciwników. Mnie osobiście bardzo przypadł do gustu - jest specyficzny, ale delikatny i przyjemny, długo utrzymuje się na skórze. Dla niektórych osób jest on jednak nie do zniesienia, więc jeśli zamierzacie kupić ten krem, to na wszelki wypadek powąchajcie go przed włożeniem do koszyka, żeby przy pierwszym stosowaniu nie było rozczarowania ;)
No i w końcu stosowanie. Krem ma lekką konsystencję (wybaczcie za brak zdjęcia, ale krem właśnie się skończył i jak już napisałam wyżej - nie da się z niego nic wydostać), w związku z czym idealnie się rozprowadza i szybko wchłania. Nie klei się, ani nie zostawia filmu na dłoniach, już po chwili możemy wrócić do poprzednich czynności bez obawy, że zatłuścimy wszystko wokół. 
Krem przeznaczony jest dla skóry suchej i skłonnej do zmarszczek. Zmarszczek jeszcze nie mam, więc nie jestem w stanie powiedzieć czy jakkolwiek na nie działa, ale suchą skórę na dłoniach i owszem, posiadam. I tu okazał się wybawieniem. Krem faktycznie nawilża, a przecież o to nam chodzi! Widocznie regeneruje skórę dłoni, ale trzeba go stosować dość często i regularnie. Mnie bardzo pomógł także na suchą skórę na łokciach i za to jestem mu najbardziej wdzięczna.  
Zostaje nam jeszcze jedna obietnica, czyli ogólna poprawa stanu paznokci. Tego niestety nie zauważyłam, paznokcie jak się łamały i rozdwajały, tak robią to cały czas. I nie wydaje mi się, że krem do rąk może temu w jakiś sposób zapobiec.
Jeszcze kilka lat temu nie zwróciłabym na to uwagi, ale teraz zaczęło mnie to niepokoić. Niestety, ale skład kremu jest dość kiepski, sporo substancji których nazw wolałabym na opakowaniu nie zobaczyć - właśnie tam się znajduje. Za to dostaje u mnie ogromnego minusa. 
Dla chętnych podaję: Aqua, Cyclomethicone, Dimethiconol, Cetearyl Alcohol, PEG-20 Stearate, Cyclomethicone, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Panthenol, Lactobacillus/Milk Solids/Glycine Soja Oil Ferment, Cyclodextrin, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Parfum, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Eugenol, Benzyl Salicylate, Alpha-Isomethyl Ionone, Coumarin, Limonene, Citric Acid.
Całkowita ocena kremu to 7/10. Nie jest to krem idealny i tak jak wcześniej napisałam - dużo stracił za skład (chociaż sama nie wiem czemu ubzdurałam sobie kiedyś, że nasza ziaja to pełna natura ;) i za ściemę o regenracji paznokci. Zasługuje jednak na wysoką notę ze względu na dobre nawilżenie.

2 sierpnia 2012

przeżyć lipiec za 50 zł - podsumowanie

I co? Kolejny raz się udało! Wakacyjne wyjazdy sprzyjają oszczędzaniu - kupujemy tylko to, co faktycznie jest nam potrzebne. No, przynajmniej ja, bo muszę zacisnąć pasa...

Oto moje niewielkie i jednocześnie niezbędne zakupy kosmetyczne lipca:




szampon Timotei dla przetłuszczających się włosów: 5,99 zł
szampon naturelle: 19,90 kr
żel pod prysznic Barnängen: 19,90 kr
dwa ostatnie kosmetyki według internetowego przelicznika walut : 19,77 zł
 ___________________________________________________________________________
prosty rachunek - w lipcu wydałam 25,76 zł, czyli niewiele ponad połowę wyznaczonej sumy... hurra!

Szamponu Timotei nie miałam jeszcze okazji wypróbować, a o moich niepolskich zdobyczach również jeszcze nie jestem w stanie wiele powiedzieć, jako że użylam je dopiero kilka razy (załapały się na lipiec rzutem na taśmę)... ale recenzja na pewno, prędzej czy pózniej, się pojawi. Z ciekawostek zaznaczę tylko, że producentem żelu pod prysznic jest Schwarzkopf & Henkel, a szampon jest parabenów (dlatego mnie do siebie przekonał).

Bardzo dziękuję belleoleum za ogarnięcie akcji i z pewnością zapiszę się na kolejne edycje - o ile oczywiście takowe będą.

1 sierpnia 2012

czekoladka miss sporty

Dziś bliżej przedstawię brązowy lakier do paznokci z Miss Sporty. Generalnie nie przepadam za lakierami tej firmy, bo niektóre bardzo zażółcają paznokcie, co u mnie totalnie dyskwalifikuje. Jednak ten czekoladkowy kolor urzekł mnie od razu tak bardzo, że szybko trafił na moje paznokcie.
Nie mam zastrzeżeń co do buteleczki, lubię małe pojemności lakierów. Ten ma 7 ml, a właściwie mógłby być jeszcze mniejszy, bo i tak z pewnością całego nie wykorzystam.
Pędzelek jest dość gruby, nabiera za dużo lakieru, ale rozprowadza się bardzo przyjemnie.


Jedna cienka warstwa nie prezentuje się zbyt dobrze...


... ale gdy nałożymy jeszcze jedną warstwę, kolor jest pełny, w całości kryje płytkę paznokcia i naprawdę nieźle się prezentuje. Jak zwykle pociągnęłam lakier jeszcze top coat'em Inglot.


Nie przeszkadza mi gdy lakier wytrzymuje w stanie nienaruszonym tylko 3-4 dni, bo lubię często zmieniać kolory. Ten niestety "łamie się" i odpryskuje, aczkolwiek możliwe, że taki efekt jest wzmocniony przez top coat (zauważyłam to też przy innych lakierach). 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...