21 grudnia 2012

Moje zamówienie od Choisee.

Jest zamówienie od Choisee. Trochę długi czas realizacji, ale zdecydowanie jestem w stanie to zrozumieć, w końcu jest czas przedświąteczny. To co mi się nie podoba to daty ważności na papierowych torebkach, bo skąd mogę wiedzieć czy zawartość odpowiada temu opakowaniu? Zaznaczę jednak na wstępie, że wszystkie daty są w porządku, najkrótsze do połowy 2013 roku.

Tak się prezentuje moje zamówienie. Pięknie pachnące i ciekawie zapakowane.


Najpierw przybliżę to, co zamówiłam dla siebie. Scrub do twarzy cytryna, pomarańcza & bergamot. Zawartość pojemnościowo wydaje się w porządku, ale zawartość otrzymałam w dwóch małych, a nie jednym dużym opakowaniu. Na pewno nie powinno tak być, bo jest to niezgodne z opisem na stronie, ale ja w tym przypadku nie zamierzam narzekać, bo to nawet lepiej - jedno pudełeczko postawię w szafce w łazience, a drugie dorzucę do zapasów i tam będzie czekało na swoją kolej.


Olej do masażu i pielęgnacji ciała cytryna grapefruit & nasiona kopru. Fajnie, że produkt był zapakowany w dodatkową torebkę z zapięciem strunowym, co uniemożliwia zalanie reszty zamówienia w razie ewentualnego uszkodzenia. Jedyny błąd jaki zauważyłam to zła etykietka z tyłu buteleczki - zwróćcie uwagę na nazwę.  


A teraz przechodzimy do kosmetyków, które trafią pod choinkę. 
Krem pod oczy 40+ jaśmin. Wybrałam go na prezent dla mamy, dlatego postanowiłam go otworzyć, bo nie chciałam (tak jak jedna z blogerek) niemiło naciąć się na wpół puste opakowanie. Na szczęście wszystko w porządku, pojemniczek wypełniony po brzegi.


Mydło z masłem Shea cynamon, pitchouli, pomarańcza. W tym przypadku póki co nie mam wiele do powiedzenia, poza tym że pachnie nieziemsko i baaardzo intensywnie.


 Ostatni kosmetyk, czyli żel pod prysznic czekolada & miód. On niestety najbardziej mnie rozczarował, bo jego część wylała się w transporcie...


A jak wasze zamówienia? Zadowolone czy nie? Ja firmy nie skreślam - fakt, było niezłe zamieszanie, ale by wydać ostateczny werdykt, chcę przetestować kosmetyki.

16 grudnia 2012

Przegląd poczty #4

Czuję, że zaniedbuję bloga, ale niestety mam coraz mniej czasu... mam nadzieję, że w nowym roku trochę się rozluźni. Tymczasem przedstawiam Wam kilka starszych i nowszych przesyłek, które odebrałam. Niestety zdjęcia są potwornej jakości, ale takie są uroki zimy.

Trzy mini produkty (emulsja micelarna 29ml, balsam do twarzy i ciała Dermoprotektor 29ml, krem intensywnie nawilżający DA Ultra 14g) w uroczym opakowaniu wraz z książeczką o produktach. Miniaturki wygrałam w (zakończonej już) akcji na fanpage'u Cetaphil. Informowałam o niej na moim profilu facebookowym.


Kolejna zdobycz facebookowa - miniaturka serum Luminescence LIERAC. Otrzymało je 100 pierwszych osób, które prawidłowo odpowiedziały na trzy proste pytania zamknięte oraz jedno pytanie otwarte. Jak dla mnie to możliwość zdobycia tej próbki trwała wyjątkowo długo, zazwyczaj tego typu akcje są zakończone po kilku minutach ;)


A tutaj jako jedna z 200 osób wygrałam kosmetyk na profilu Delii. Wybrałam dla siebie bazę pod makijaż redukującą niedoskonałości i zaczerwienienia.


I kolejna wygrana (konkretnie wyróżnienie, na główną nagrodę niestety się nie załapałam) - dermokosmetyki Decubal - krem do twarzy i trzy próbki. Nie jestem pewna gdzie wygrałam ten zestawik, ale miło będzie go przetestować.


Dwie ostatnie nagrody za akcje na fanpage'u Biodermy - pierwszy, czyli trzy miniaturki płynu micelarnego (jeden już w użyciu) i maska za codzienny konkurs "Bohaterowie na mieście" (do zestawu był dołączony breloczek, ale już podwędziła go moja mama) oraz drugi czyli mleczko do skóry suchej z akcji "Śladami Świętego Mikołaja". Bioderma prawie nieustannie organizuje konkursy, w tym momencie trwają nawet dwa :)



14 grudnia 2012

akcja denko # 2

Zbierałam, zbierałam, aż uzbierałam tyle pustek, by warto było o nich pisać na blogu. Bez owijania i zbędnej paplaniny, zaczynam podsumowanie (zdjęcia można powiększać).


1. Puma I'm going deodorant spray. Jako, że mam skłonność zarówno do chomikowania, jak i używania kilku perfum na raz to buteleczka 75 ml starczyła mi na dobre dwa lata. Zapach bardzo przypadł mi do gustu, był bardzo świeży, a w dodatku dość trwały jak na dezodorant. Nie kupię ze względu na to, że chcę spróbować czegoś nowego. Dla tych, którzy chcą się skusić - zapach podobno został wycofany (informacja absolutnie niepotwierdzona, znaleziona w zakamarkach internetu), ale jest dostępny na allegro.
2. Antyperspirant w sztyfcie Rexona. Świeży zapach, ale po użyciu zbyt intensywny - bywało, że kłócił się z perfumami... Delikatny (nawet tuż po goleniu), całkiem dobrze szło mu blokowanie potu, ale zostawiał białe plamy na ubraniach mimo, że wydawał się suchy. Nastawiona jestem do niego dość neutralnie, jak trafię na promocję to możliwe, że kupię, jeśli nie - spróbuję czegoś innego.
3. Antyperspirant bebe. O tej porażce możecie poczytać w tej notce. Zdecydowanie nie kupię ponownie. Ba, będę omijać szerokim łukiem!
4. Płyn do demakijażu Ziaja, czyli kolejny potwór, którego nigdy nie dotknę, choćbym musiała pójść spać z makijażem ;) Bubel dokładniej opisany w tej notce.
5. Lakier do zdobienia paznokci Magic Visage. Posiada cienki pędzelek, którym tuż po zakupie nawet udawało się zrobić jakieś wzorki. Niestety bardzo szybko zgęstniał, a w dodatku miał bardzo brzydki zapach. Nie kupię ponownie.
6. Dezodorant Rexona long lasting protection ultra dry w sprayu. Podobnie jak w przypadku krewnego w sztyfcie - przeszkadzał mi zbyt rażący i gryzący się z perfumami zapach. W przeciwieństwie jednak do poprzednika nie pozostawia białych śladów. Delikatny, nie podrażnia, szybko wysycha i spełnia się w ochronie przed potem. Możliwe, że kupię ponownie.
7. Żel pod prysznic Adidas Smooth. Ładny zapach (choć nie utrzymywał się przez długi czas), przyjemnie masujące mikroperełki, poręczne opakowanie, odpowiednia konsystencja. Jednak ogromną wadą jest wysuszanie skóry... Prawdopodobnie nie kupię.
8. Szampon Nivea Pure Balance czyli zapobiegający przetłuszczaniu się włosów. Nie wywarł na mnie wrażenia, z problemem przetłuszczających się włosów sobie nie radzi, a miałam porównanie bo tuż przed nim używałam Schaumy - narzekałam na nią, a okazała się lepsza od Nivea. Taki zwyklak, ani nie szkodzi, ani nie pomaga. Pewnie nie kupię, bo szukam ideału ;)
9. Próbka kremu Sudomax, którą zdecydowałam się otworzyć zanim dobiorę się do pełnego opakowania. Recenzja tutaj. Kupię jak tylko się skończy.
10. Bezacetonowy zmywacz do paznokci Isana. W zależności od lakieru - czasem zmywa świetnie, a czasem rozmazuje. Dużym plusem jest zapach łagodniejszy niż w przypadku zielonego zmywacza Isany. Na 99% kupię ponownie ze względu na dobry stosunek jakości i wydajności do ceny, chyba że znajdę godny odpowiednik.


No i próbki - tak jak ich nie lubię, tak ostro wzięłam się za ich wykończenie.
1. L'oreal Elseve szampon nadający objętość. Może i włosy nie zyskały spektakularnej objętości, ale przyjemnie pachniały, łatwo się rozczesywały i nie stały się zbyt szybko przetłuszczone . Możliwe, że kupię, ale tylko w przypadku baardzo atrakcyjnej promocji cenowej.
2. L'oreal Elseve Total Repair - natychmiastowa kuracja regenerująca. Natychmiastowego efektu zdecydowanie nie zauważyłam, więc moje włosy jak zniszczone były, tak i są. Nie zaryzykuję kupując pełne opakowanie.
3. L'oreal Elseve odżywka szybkie rozczesywanie. Kolejny zwyklak. Nie kupię.
4 i 5. Nivea long repair szampon i odżywka regenerujące długie włosy. W tym przypadku ciężko ocenić działanie po użyciu próbki. Możliwe, że kupię ponownie, ale najpierw muszę wykorzystać wszystkie szamponowo-odżywkowe zapasy.
6 i 7. Mleczko do ciała i krem na dzień i na noc Ziaja do skóry bardzo suchej, podrażnionej. Z zawartością olejku arganowego. O ile mleczko dobrze nawilża jednocześnie względnie dobrze się wchłaniając, to krem zostawia straszny, niewchłaniający się tłusty film - nawet na skórze bardzo suchej. Absolutnie nie przekonuje mnie zapach i z tego powodu na pewno nie kupię.
8. Szampon + płyn do mycia maziajki Ziaja. Zapach lodów ciasteczkowo-waniliowych. Mnie zniechęca wanilia, ale jeśli ktoś lubi ten zapach, to mogę polecić. Włosy były po tym kosmetyku gładkie i z łatwością się rozczesywały. Może w przyszłości kupię dla potomka ;)
9. Krem redukujący trądzik Ziaja, kuracja antybakteryjna. Strasznie świeci się po nim cera - tyle mogę powiedzieć. O działaniu ciężko powiedzieć wiele po 3 aplikacjach, bo w tym czasie nic nie zdziałał.
10. Podkład Yves Rocher, Teint Serum Repultant. Dyskwalifikuje przez straszne brudzenie rąk (a w następnej kolejności również łazienkowego zlewu) i bardzo ciemny kolor na twarzy. Próbka starcza na kilka aplikacji, ale ja wyrzuciłam ją po dwóch próbach, więc nie jestem w stanie powiedzieć o nim nic więcej - nie skuszę się na pełne opakowanie.
11. Maseczka Peel-off Rival de Loop z alosem. Skreślona przede wszystkim przez alkohol (na drugim miejscu w składzie), którego "zapach" aż drażni oczy. I nie tylko oczy oczywiście, bo również cerę. Do plusów wciskam dobre oczyszczenie i łatwość w ściąganiu (choć przy nakładaniu nie jest najprzyjemniejsza). Uwielbiam aloes w kosmetykach i żałuję, że ten produkt nie spełnił moich oczekiwań.
12. Maseczka nieznanego pochodzenie energizuje i rozświetla. Wrażenia podobne do maseczki powyżej. Nie kupię ponownie.

9 grudnia 2012

Promocja -60% Choisee.

Nigdy bym się nie spodziewała, że jakikolwiek sklep zrobi tak fajną promocję przed świętami, kiedy to ludzie są w zakupowym szale i kupują wiele produktów mimo ich wysokiej ceny.

U Pauliny wyczytałam o promocji w sklepie internetowym Choisee - wystarczy w pole promocyjnego kodu wpisać nazwę sklepu czyli choisee a od zamówienia odliczy nam 60%. Konieczna jest rejestracja na stronie, inaczej kod nie zadziała. Do tego obowiązuje darmowa wysyłka, chyba że wybierzemy paczkę priorytetową (wtedy dopłacamy kosmiczną sumę 2 zł).

Chcecie wiedzieć na co się skusiłam?


Zamiast 83,00 zł zapłaciłam 33,20 zł. Nie dość, że za tak niewielką kwotę wybrałam dla siebie olej do masażu i scrub do twarzy, to "mam z głowy" świąteczny prezent dla mamy czyli krem pod oczy, żel pod prysznic i mydełko. Całkiem możliwe, że jak posiedzę na stronie dłużej to do koszyka wpadnie kolejne zamówienie ;)

Paczki wyczekuję tak jak kiedyś Świętego Mikołaja i mam tylko nadzieję, że terminy ważności będą w porządku. Na pewno się nią pochwalę :)

_________________________________________________________________________________

edit!!!

Na fanpage'u firmy, jak i na wielu blogach wybuchła niemała afera - nie dość, że skład nie wskazuje na naturalność kosmetyków (chociaż tego się zdecydowanie spodziewałam) to okazuje się, że moje obawy o datę ważności mogą okazać się bardzo słuszne.

Póki co nie osądzam i czekam na swoją przesyłkę. Z pewnością Wam ją zaprezentuję i dokładnie opiszę.

8 grudnia 2012

Zmywak do twarzy - płyn micelarny Dermedic.

Dziś pod lupę bierzemy płyn micelarny H2O Hydrain3 Hialuro Dermedic do skóry suchej, bardzo suchej i odwodnionej.

Od producenta



HYDRAIN 3 Płyn micelarny H2O.
Zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia, pozostawiając uczucie świeżości i czystości - micele estrów kwasów tłuszczowych "przyciągają" zanieczyszczenia bez potrzeby nadmiernego tarcia skóry wacikiem.
Nie podrażnia oczu - hypoalergiczny - czystość jaką daje woda termalna nie powoduje podrażnień nawet u osób bardzo wrażliwych.
Nie wysusza skóry jak inne środki myjące - Hyaluronic acid - kwas hialuronowy, kompleks Hydroveg VV - zmiękczają i utrzymują nawilżenie warstwy rogowej skóry.

> Nie zatyka porów > Jest neutralny dla oczu > Nie pozostawia filmu na skórze

Zalecany do:
oczyszczania wrażliwych oczu i skóry. Również dla osób nietolerujących tradycyjnych preparatów do demakijażu.

Hypoalergiczny z wodą termalną ze źródeł Uniejowa.

Więcej informacji TU.



 

Skład


Aqua, Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Hyaluronate, Urea, Diglycerin, Sodium PCA, Hydrolyzed Wheat Protein, Sorbitol, L-Lysine, Allantoin, Lctic Acid, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol



Moja opinia


Minimalistyczne, przyjemne dla oka opakowanie z zamknięciem typu press, co z jednej strony zabezpiecza przed wylewaniem i zapewnia łatwą kontrolę nad nabraniem odpowiedniej ilości kosmetyku, ale z drugiej jest irytujące przy samym otwieraniu i zamykaniu, gdyż trochę kosmetyku rozpryskuje się dookoła. Dostępność jest raczej duża, ten produkt dostaniemy w drogeriach, niektórych aptekach  i na allegro w cenie od 9,90 zł (podczas specjalnych promocji) do nawet 30 zł za 200ml. Coś co mi znacznie przeszkadza to zapach - nie do końca wiem jak go opisać, ale do głowy przychodzi mi słowo "pudrowy". Mnie absolutnie nie przekonuje, chociaż po wykorzystaniu prawie całej buteleczki względnie się do niego przyzwyczaiłam.


No ale dosyć narzekania, bo przecież głównym zadaniem płynu micelarnego nie jest zachwycanie zapachem, a działanie. W tej kwestii bowiem sprawdza się całkiem nieźle. Na co dzień maluję się raczej delikatnie (tusz, kredka, czasem eyeliner), nie używając kosmetyków wodoodpornych i nie mam problemów z demakijażem - z trudniejszymi produktami radzę sobie dłuższym przytrzymaniem nasączonego wacika przy oku. Nie zostawia na twarzy tłustego filmu, nie wysusza, ani nie ściąga skóry. Oraz co dla mnie jest bardzo ważne - faktycznie nie podrażnia oczu.

Poniżej możecie zobaczyć efekty zmywania (po zwykłym przetarciu, bez wcześniejszego przytrzymywania wacika na skórze).


6 grudnia 2012

Mikołajkowa czerwień - lakier Bourjois 10 Days.

Przepiękna czerwień (nr 11) lakieru Bourjois 10 days z pewnością skusi niejedną osobę. Kolor jest intensywny i zawiera ledwo widoczne mieniące się drobinki.
Nie należy jednak do najtańszych, więc czy warto wydać około 30 złotych na buteleczkę zawierającą 9 ml emalii?


Na pochwałę, poza wcześniej wspomnianym kolorem, z pewnością zasługuje też pędzelek. Jest on świetnie wyprofilowany, ukośnie ścięty, a do tego nawet sama rączka jest wygodna. Chyba nigdy wcześniej nie miałam lakieru, który tak łatwo się rozprowadzał. Stosunkowo mało czasu zabiera mu całkowite wyschnięcie, a jeszcze szybciej pozbywamy się efektu "odciskania wzorków". Lakier daje wrażenie bardzo "płaskiego", przylegającego do paznokcia, ale bez problemu się zmywa.


Kłopoty mogą pojawić się przy chęci nałożenia drugiej warstwy lakieru. Trzeba pamiętać, żeby nabrać dużo lakieru, bo w innym przypadku lakier nie rozprowadzi się równo. Dodatkowo mogą tworzyć się maleńkie pęcherzyki powietrze (i nie jest to spowodowane długim otwarciem butelki, bo pojawiły się one już przy pierwszym malowaniu).


Na koniec zostawiłam największą jego wadę, a mianowicie obiecywaną (nie)trwałość. Na buteleczce widzimy napis 10 days (maleńkimi literkami dopisane up to ;)) i hasło "trwały, odporny na ścieranie". Szczerze mówiąc, gdybym musiała za ten lakier zapłacić, to byłabym mocno rozczarowana, bo już kolejnego dnia końcówki zaczęły się ścierać.
Długo się zastanawiałam czy powinnam pokazywać na blogu coś tak obrzydliwego, ale dla dobra sprawy postanowiłam to zrobić. Po 10 dniach normalnego życia (włączając kąpiele w wannie i zmywanie naczyń bez rękawic) lakier prezentuje się tak, jak na poniższym zdjęciu. Całe szczęście, że te 10 dni prawie całkowicie spędziłam w domu, więc mogłam przeprowadzić dla Was eksperyment ;) Uwaga, tylko dla osób o mocnych nerwach!

4 grudnia 2012

Podsumowanie listopadowego oszczędzania.

Nadszedł czas podsumowań! Akcja oszczędzania w listopadzie była wyjątkowo trudna ze względu na niespodziewaną promocję Rossmanna -40% na kolorówkę, o której słyszał chyba każdy. Oni to zrobili specjalnie, żeby pokrzyżować nam szyki! ;)

Na początek muszę podziękować wszystkim dziewczynom, które zaangażowały się w zabawę, mnie bardzo pomogła, z każdym wyjściem na zakupy przypominałam sobie o stojącym przy worku Mikołaju i zadawałam sobie pytanie "Czy to na pewno jest mi potrzebne?!"
W listopadzie oszczędzałyśmy w piątkę, na dwóch mega trudnych poziomach. Poniżej możecie podziwiać nasze zmagania.


Podsumowanie Aleks

wynik: 31,16 zł / 50,00 zł
"Akcja bardzo mi się podobała! Jestem z siebie dumna ponieważ powstrzymałam się od wszelkich zbędnych wydatków- kupiłam tylko potrzebne rzeczy ;) Ciężko było się trzymać tej kwoty ale brak czasu na zakupy spowodował mniej okazji na wydanie kasy. Zaoszczędzone pieniądze planuje wydać na prezent urodzinowy dla siostry."

Podsumowanie Kasi

wynik: 43,89 zł / 50,00 zł
"Myślę, że to niezły wynik, udało mi się na pewno zmieścić w limicie :)
Nie było mi jakoś specjalnie trudno, bo ponieważ nie mam obecnie nadal pracy staram się nie wydawać na głupoty.
Paletkę kupiłam, bo już od dłuższego czasu się na nią czaiłam a bardzo długo nie była dostępna. Nie chciałam przegapić takiej okazji :)
A masełko do ust zauroczyło mnie opakowaniem. I nieziemsko pachnie."



Podsumowanie Miss Cosmo

45,36 zł / 50,00 zł
(łącznie na kosmetyki i ubrania! :))


Podsumowanie sheerblonde

wynik: 235,26 zł / 25,00 zł
"Na kosmetyki wydałam w czasie akcji 235,26 groszy czyli 10 krotnie przekroczyłam plan.
Jedynym winowajcą była promocja w Rossmanie - 40%, która skutecznie pokrzyżowała mi szyki. Taka okazja zdarzyła się jednak pierwszy raz, więc grzechem bylo z niej nie skorzystac.
(...)
Czy było ciężko? Pozornie nie. W normalnych okolicznościach przyrody szło świetnie. Wszystko przez jedną, wspomnianą wcześniej akcje."

Moje podsumowanie

wynik: 14,17 zł / 25,00 zł
Właściwie wszystko opisałam w notce, do której link widzicie powyżej. Zakończyłam akcję sukcesem i to z dość sporym zapasem. A wszystko to co zaoszczędzę, wydam na prezenty gwiazdkowe dla najbliższych.


Wciąż pracuję nad kolejnym bannerem, a właściwie nad organizacją chwili czasu na jego stworzenie.
A tymczasem oszczędzamy grudniowo... ktoś chce do nas dołączyć? ;)

1 grudnia 2012

Walk of fame - Essence.


Króciutko o nabytku sprzed kilku tygodni, czyli lakierze z essence.

Kolor (numer 34, połączenie beżu, brązu, szarości i delikatnego fioletu?) urzekł mnie na tyle, że absolutnie nie mogłam mu się oprzeć. Nie dość, że wygląda elegancko, to jeszcze do wszystkiego pasuje!

Pędzelek jest dość krótki, bez udziwnień, ale wygodny. Do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw.

Jak za tak niską cenę (5-6 zł), to czas wysychania jest dość krótki, aczkolwiek trzeba uważać, żeby nie odbić sobie wzorków (np. z pościeli, malując paznokcie wieczorem). Trwałość niestety już od 1 do 3 dni, tak jak w przypadku innych lakierów essence tej linii.



27 listopada 2012

Haul listopadowy.

Jako, że listopad dobiega końca, a ja w tym tygodniu nie planuję i nie mam czasu na kolejne zakupy, to pozwolę sobie zrobić podsumowanie kilka dni przed oficjalnym terminem. Pamiętacie czy nie, ale mój cel na prawie miniony miesiąc to wydanie nie więcej niż (uwaga!) 25 złotych. 


Tak, to moje ogromne zakupy. Od lewej:
  • tonik antybakteryjny Ziaja nuno 5,99
  • zmywacz do paznokci Delia Coral 2,19
  • wielki słoik wazeliny Isana 5,99

Razem: 14,17 zł. Cel osiągnięty z dużym zapasem, a sam wynik dla mnie imponujący, chociaż już teraz wiem, że mógł on wynieść 5,99 ;) Bo o ile do kupna wazeliny byłam przekonana (mały spoiler - jak tylko zwolnię kilka pojemniczków, pojawią się pomadki DIY ;)), o tyle dwa pozostałe produkty to efekt nudy i czekania na pociąg. Zmywacz póki co trafia do zapasów i nie wyjdzie stamtąd dopóki nie zużyję pozostałych 100 ml Isany, a tonik co prawda używam, ale też powinnam wcześniej zdenkować poprzedni. Więc jednak ciągle jest we mnie coś z zakupoholiczki...

To z czego jednak jestem dumna to moja silna wolna podczas akcji promocyjnej -40 % na kosmetyki kolorowe w Rossmanie! Nie kupiłam nic, chociaż długo patrzyłam na sklepowe półki. Co prawda poluję na dobry bronzer, ale z tym poczekam do większych zakupów na allegro, gdzie za grosze będę mogła kupić kosmetyki dobrych marek.
__________________________________________________________________________

Zapraszam do drugiego, czyli grudniowego etapu akcji Przedświątecznej Akcji Oszczędzania (już wkrótce podsumowanie części pierwszej i wrażenia wszystkich dziewczyn biorących udział w zabawie!)

Szczegóły TUTAJ.

25 listopada 2012

Czy jesteś zakupoholiczką?


Pamiętacie o tym, że kilka odważnych blogerek zgłosiło się do Przedświątecznej Akcji Oszczędzania?

 Notka informująca o akcji znajduję się:
TU

Etap pierwszy już dobiega końca, niedługo na blogu pojawi się podsumowanie, ale
czy znajdą się chętne na etap drugi ? :)

22 listopada 2012

Mamine testy: Naprawczy krem przeciwzmarszczkowy na noc.

Dziś na blogu debiut mojej mamy, która przez ostatni miesiąc, każdego wieczora, dzielnie testowała
Dermedic HYDRAIN 3 HIALURO Naprawczy krem przeciwzmarszczkowy na noc.

                                                                   Od producenta                                                                       

Redukuje zmarszczki, poprawia napięcie i uelastycznia - Lipomoist - kompleks fitopolimerów w postaci filmu molekularnego o wyjątkowych właściwościach nawilżających i uelastyczniających skórę z zamkniętą wewnątrz glikoproteiną z dna oceanu. Stymuluje syntezę elastyny i kolagenu typu I i IV poprawiając jędrność skóry. Po 30 dniach stosowania następuje regeneracja skóry i spłycenie zmarszczek do 18%.
Działanie odmładzające, odżywcze i wzmacniające kondycję skóry - witamina E - z dodatkową dawką tokoferoli (w tym Beta-tokoferol, Gamma-tokoferol i Delta-tokoferol) zawartych w Oleju Arganowym chronią przed starzeniem się komórek skóry. Nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 3, Omega 6, Omega 9 rewitalizują zmęczoną skórę wykorzystując spowolnione procesy metaboliczne podczas snu, dla intensywnego działania kremu.
Wzmocniony, skoncentrowany system nawadniania skóry - Hialuronic acid - kwas hialuronowy- 5% oraz olej Arganowy w skoncentrowanej dawce powodują odczuwalny wzrost nawilżenia skóry już po 15 minutach od nałożenia preparatu oraz utrzymują ten stan przez wiele godzin. Olej Arganowy wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry zapobiegając ucieczce wody z naskórka tworząc film ochronny.

Zalecany do:
intensywnej pielęgnacji skóry wrażliwej, suchej i odwodnionej.

Sposób użycia:
nanieść równomiernie na twarz /ewentualnie szyję i dekolt/ niezbyt cienką warstwę preparatu i pozostawić do wchłonięcia na około 15-20 minut.

> Wzmocnienie stanu skóry
> Nocna pielęgnacja skóry odwodnionej
> Skoncentrowana ilość składników aktywnych
Hypoalergiczny z wodą termalną

Składniki aktywne: Woda termalna, Kwas Hialuronowy 5 %, Olej Arganowy, Lipomoist, Kwasy Omega, Masło Shea, Witamina E

                                                                        Moja opinia                                                                     
           
Gdy zdecydujemy się na zakup tego kremu, musimy się liczyć z wydatkiem co najmniej 35 złotych za 55g. Dla niektórych dużo, dla niektórych mało, ale warto pamiętać, że kosmetyk jest bardzo wydajny! Wystarczy niewielka jego ilość, by pokryć całą twarz i szyję. Wydobycie go z pojemnika i otrzymanie dokładnie takiej ilości jaką potrzebujemy, ułatwia opakowanie z pompką. Nie musimy się też obawiać wylewania się kosmetyku np. w podróży, bo plastikowa nakrętka (na zdjęciu powyżej) szczelnie go zamyka.


Zapach jest delikatny, co prawda taki jak w innych kosmetykach z serii Dermedic Hydrain 3, ale na szczęście dużo łagodniejszy i mniej wyczuwalny. Krem jest dość tłusty, ma gęstą i zbitą konsystencję, ale łatwo się rozprowadza. Na początku zostawia tłusty film, ale po chwili całkowicie się wchłania. Nie uczula (a to ważne, bo moja mama często ma problem z doborem kosmetyku), ani nie zapycha. Tuż po zastosowaniu skóra jest wygładzona i delikatna.
Producent obiecuje zmniejszenie zmarszczek po miesiącu stosowania. Tutaj zaznaczę istotną informację, że mama ma lat 41, a jej zmarszczki nie są głębokie i nie jest ich bardzo dużo, ale są. Więc co z tym długotrwałym działaniem? Faktycznie "kurze łapki" wokół oczu uległy dużemu zmniejszeniu, a zmarszczki i plamki na szyi stały się prawie całkowicie niewidoczne. Skóra jest gładka, bardziej jędrna i nawilżona.


Teraz żałuję, że nie zrobiłam mamie kilku zdjęć przed rozpoczęciem używania kremu, byłoby co porównywać. Podsumowując: mamie krem bardzo przypadł do gustu, codziennie przychodzi do mnie pochwalić się gładką skórą i pewnie nie raz zażyczy sobie taki krem na urodziny, czy Gwiazdkę ;)





Kosmetyk testowany dzięki portalowi urodaizdrowie.pl

11 listopada 2012

Wypróbowane i polecane - krem Sudomax.

Już ponad miesiąc testuję krem Sudomax, w związku z czym czas najwyższy na recenzję. Mam nadzieję, że pomimo ogromnej popularności tego kremu, znajdą się osoby, którym przyda się naskrobane przeze mnie kilka słów.



OD PRODUCENTA


Krem SUDOMAX to niezwykle delikatny, hipoalergiczny i antybakteryjny krem ochronny, stworzony z myśl‘ o wyj‘ątkowo delikatnej i "bezbronnej" skórze - skórze małego dziecka. Krem przeznaczony jest przede wszystkim do codziennej pielęgnacji i ochrony skóry w miejscach podrażnionych oraz w tzw. strefie okołopieluszkowej.


SUDOMAX może być stosowany przez osoby dorosłe:
- przy skórze trą‘dzikowej,
- odparzeniach,
- otarciach i skaleczeniach,
- poparzeniach i podrażnieniach skóry.

Krem nie zawiera parabenów, PEG-ów, sztucznych kompozycji zapachowych a także alkoholu benzylowego, benzoesanu benzylu i cynamonianu benzylu o właściwościach uczulają‘cych, które często są‘ stosowane w kremach dostępnych w sprzedaży.

SKŁAD


Aqua, Petrolatum, Ozokerite, Hydrogenated Castor Oil, Glyceryl Isostearate, Polyglyceryl-3 Oleate, Zinc Oxide, Paraffinum Liquidum, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Cera Alba, Lanolin, Stearyl/PPG-3 Myristyl Ether Dimer Dilinoleate, Magnesium Sulfate, Panthenol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Lavandula Angustifolia Oil, Linalool


Tlenek cynku pełni funkcję ściągającą, antybakteryjną i ochronną w stosunku do skóry. Ogranicza rozwój bakterii w podrażnionych miejscach. Zabezpiecza skórę przed niekorzystnym działaniem czynników drażniących.
Producent przestrzega jednak przed zbyt intensywnym i nadmiernym użytkowaniem Sudomaxu właśnie ze względu na ten składnik, gdyż pomimo jego właściwości antybakteryjnych, może działać na skórę osuszająco i ściągająco.

Prekursor witaminy B5 (kwasu pantotenowego). Po wniknięciu w skórę jest przekształcany w kwasu pantotenolowy. Posiada działanie nawilżające, przywraca skórze elastyczność, działa przeciwzapalne, przyspiesza procesy regeneracji naskórka. Nadaje skórze uczucie gładkości, zmniejsza suchość, łuszczenie, świąd i rumień. Wpływa kojąco na skórę, przywracając skórze zdrowy wygląd.
Gliceryna. Substancja nawilżająca. Zmiękcza i poprawia gładkość skóry. Przeciwdziała podrażnieniom.
Olej ze słodkich migdałów. Posiada działanie odżywcze, zmiękczające i nawilżające. Natłuszcza i wygładza skórę czyniąc ją bardziej elastyczną. Chroni skórę przed utratą wody. Jest źródłem cennych niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) kwasów szeregu omega-6 i omega-9. Kwasy te czynnie uczestniczą w regeneracji skóry, wzmacniają barierę lipidową naskórka oraz przywracają równowagę fizjologiczną.
Naturalny olejek lawendowy. Otrzymywany z rośliny Lavandula augustifolia. Posiada właściwości antyseptyczne i antygrzybiczne. Stosowany jest przy oparzeniach i zranieniach, gdyż zapobiega infekcjom i powstawaniu blizn.
Petrolatum. Najlepszy środek zmniejszający utratę wody przez naskórek.
Cera Alba.Wykazuje działanie zmiękczające, regenerujące i wygładzające skórę.

Powyższe informacje pochodzą z oficjalnej strony Sudomax.

MOJA OPINIA


Krem Sudomax jest zamknięty w zgrabnym słoiczku w różowo-szaro-białej kolorystyce. Łatwo dostępny w drogeriach, a nawet marketach, za stosunkowo niską cenę, bo naprawdę wydajne (mam wrażenie, że nigdy się nie skończy) opakowanie gęstego (niczym pasta) kremu zawierające 55g to koszt 7-10 złotych. Ma długą datę ważności, ale po otwarciu należy zużyć go w ciągu 12 miesięcy. Żeby zapewnić nas o tym, że nikt wcześniej nie zaglądał do słoiczka, jest on dobrze zabezpieczony. Dla mnie jest to ogromny plus, bo nigdy nie wiadomo czy inni klienci nie chcieli poznać zapachu czy konsystencji produktu.


Jak najbardziej doceniam, że Sudomax to produkt polski, ale największe wrażenie wywarł na mnie swoim działaniem. Co prawda nie noszę pieluch i nie mam odparzeń, ale wielofunkcyjność specyfiku pozwoliła mi na jego rzetelną opinię. Krem jest moim zbawieniem, bo mimo tego, że mój wiek nie kończy się już na -naście, to wciąż mam problemy z wypryskami. I on radzi sobie z nimi w mgnieniu oka! Gdy tylko wyskoczy mi coś na twarzy nakładam krem na noc i pozwalam mu działać - po chwili zmiana skórna blednie, a rano już nie mam powodu do zmartwień. Podobnie jest z podrażnieniami po depilacji, które zostają przyjemnie złagodzone. Ostatnio, kiedy to moja mama z radością wyruszyła na wyprawę po grzyby, sprawdził się nawet po ugryzieniach przez insekty (jakich? tego nie wie nikt).
Generalnie nauczyłam się smarować Sudomaxem wszystko co nie powinno się znaleźć na moim ciele ;) To co dla niektórych może być minusem lub choćby czynnikiem utrudniającym stosowanie to wchłanianie - krem trzeba bardzo dobrze wsmarować jeśli nie chcemy, by pobrudził ubrania czy pościel. Mnie to akurat nie przeszkadza i nakładam go punktowo bez wklepywania, a później staram się uważać, by nie dotknąć czegoś, czego nie chciałabym zabrudzić.
Sudomax trafia u mnie na półkę hitów, a po moich doświadczeniach z nim na pewno nie będę się bała zaufać mu w przyszłości, gdy w moim życiu pojawi się bobas :)

10 listopada 2012

Liebster Blog TAG.

 Kolejny TAG przed nami. Serdecznie dziękuję KasiaS1980 za otagowanie.


O co w tym chodzi?!
Nominacja do Liebster Blog jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


1. Gdyby mieli Ci zabrać wszystkie kosmetyki już na zawsze i zostawić tylko jeden, co być wybrała?
Uznaję, że żel pod prysznic czy pasta do zębów nie wliczają się do kategorii kosmetyków, z których mogę wybierać (bo jak tu wybrać jeden?!), więc z pozostałych wybieram tusz do rzęs - lubię intensywnie, a jednocześnie naturalnie podkreślone oczy.
2. Psy czy koty?
Psy i tylko psy!
3. Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania?
 Nie mam jednego autorytetu, ale chcąc nie chcąc trochę naśladuję babcię i dziadka - to wspaniali ludzie.
4. Jakie jest Twój wymarzony zawód, który mogłabyś wykonywać do końca życia?
Badacz naukowy lub organizatorka przyjęć.
5. Fitness czy siłownia?
 Fitness. Ktoś musi mi dać niezłego kopa, żebym wzięła się za ćwiczenia. Chociaż ostatnio ćwiczę samozaparcie i z własnej, nieprzymuszonej woli, w domowym zaciszu podporządkowuję się Ewie Chodakowskiej.
6. Czy chciałaś być kiedyś jakąś postacią literacką lub filmową? Jeśli tak, to kim?
 Nie. Już od dziecka raczej mocno stąpałam po ziemi.
7. Gdybyś miała nieograniczone fundusze na wyjazd wakacyjny gdzie byś pojechała?
Skoro nieograniczone fundusze, to poleciałabym po całości czyli podróż dookoła świata! Ze szczególnym wskazaniem na Chiny, Australię, Peru i Grenlandię.
8. Gdybyś mogła wybrać jedno, dowolne miejsce na ziemi gdzie mogłabyś zamieszkać, gdzie by to było?
Jedyne słuszne miejsce, czyli u boku mojego Ukochanego.
9. Książka czy film?
Książka. Nie jestem przeciwna filmom, ale jednak nic tak nie pobudza wyobraźni jak słowo pisane.
10. List czy e-mail?
E-mail. Czas się nie cofa, trzeba korzystać z osiągnięć techniki.
11. Klasyczny pamiętnik czy blog?
Blog.  Z pamiętników wyrosłam, szczęściem i problemami dzielę się z przyjaciółką, część emocji zachowuję dla siebie, a całą resztę wrażeń (które nadają się do publicznych publikacji) wylewam na blogu.

Zostałam nominowana także przez Króliczek Starachowicki.

1. Kosmetyk na który wydałabyś najwięcej pieniędzy?
 Sama nie wiem... staram się szukać takich kosmetyków, które łączą niską cenę z dobrą jakością i bardzo mnie boli, gdy muszę wydać więcej ;) Ale jeśli już naprawdę MUSZĘ wybierać to chyba perfumy, by utrzymały się przez długi czas.
2. Jak nazywa się twoja ulubiona drogeria w której najczęściej robisz zakupy kosmetyczne?
 Aktualnie nie mam, przez chwilę było to Superpharm.
3. Błyszczyk czy pomadka?
 Błyszczyk. Jeśli pomadka to czerwona.
4. Czego nie może zabraknąć w twojej torebce?
 W mojej torebce niczego nie brakuje, co niestety skutkuje narzekaniem na bóle kręgosłupa.
5. Wymarzony prezent Mikołajkowy?
 Wycieczka z ukochanym.
6. Ulubiony serial, film?
Z seriali Californication. Ulubionych filmów mam wiele, między innymi klasyczny Dirty Dancing, niezawodne Nigdy w życiu, zwariowane Pul Fiction czy wzruszający Gladiator.
7. Piesek czy kotek?
 Od poprzedniej nic się nie zmieniło - piesek.
8. Szpilki czy balerinki ?
 Serce podpowiada szpilki, ale rozum trzyma się balerinek.
9. Najukochańszy kolor lakieru do paznokci?
 Uwielbiam wszelkie nudziaki, jasne róże i brązy.
10. O czym najbardziej lubisz pisać na blogu?
Przyjemność sprawia mi dzielenie się wrażeniami na temat kosmetyków.
11. Najgłupsza rzecz jaką kolwiek kiedyś zrobiłaś?
Pewnie było ich wiele, ale staram się wyrzucać je z pamięci, bo popadłabym w paranoję ;)


Moje pytania:
1. Czy wiesz już co chcesz dostać od Św. Mikołaja?
2. Zwracasz uwagę na skład kosmetyków?
3. Z jakim zwierzęciem się utożsamiasz?
4. Ukochany zapach?
5. Jak spędzasz wolny czas?
6. Piosenka, która zawsze wraca dobry nastrój?
7. Czy istnieje jakiś obowiązek domowy, który wykonujesz z przyjemnością?
8. Z czym kojarzą Cię Twoi znajomi?
9. Jakie jest Twoje najgorsze kosmetyczne wspomnienie?
10. Kosmetyk, który bez wahania każdemu polecasz?
11. Jak wyobrażasz sobie swój blog za rok?

TAGuję:
1. http://so-seriously.blogspot.com/
2. http://serenitka-skarby-na-wieszaku.blogspot.com/
3. http://agusiiak.blogspot.com/
4. http://www.swiatwkolorzeblond.com/
5. http://modawedlugkasi.blogspot.com/
6. http://zmojegopunktuwidzenia92.blogspot.com/
7. http://naomi-bloguje.blogspot.com/
8. http://kosmetyczka-michelle.blogspot.com/
9. http://kosmetyczne-recenzje-marilyn.blogspot.com/
10. http://sunshine12153.blogspot.com/
11. http://makiazas23.blogspot.com/

Jeśli ktoś już wcześniej został otagowany to przepraszam, pozostałe dziewczyny zapraszam do zabawy :)

____________________________________________________________________________

                                  Zapraszam na ROZDANIE u Mirrowiska!                                      

Po szczegóły zapraszam TUTAJ

6 listopada 2012

AA Make up – jedwabisty podkład rozświetlający.

AA Make up – jedwabisty podkład rozświetlający do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii

                                                            Od producenta                                                                


AA MAKE UP to seria nowoczesnych podkładów do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. W szerokiej gamie znajdują się produkty dedykowane różnym typom cery oraz odpowiadające na najbardziej powszechne potrzeby Polek. Nadają cerze jednolity i naturalny wygląd bez efektu maski.
Jedwabisty podkład rozświetlający No3
Idealny do cery suchej i normalnej podkład maskuje niedoskonałości skóry, rozświetla ją, redukując oznaki zmęczenia.
Testowany dermatologicznie z udziałem osób z alergicznymi chorobami i skóry.


Zapewni wyjątkową promienność i świeżość o każdej porze dnia.
Idealny do cery suchej i normalnej.
1. Pozostawia skórę rozświetloną – 97%*
2. Redukuje oznaki zmęczenia – 87%*
3. Konsystencja umożliwiająca równomierne rozprowadzenie – 98%*
* Test samooceny przeprowadzony w grupie 30 kobiet (100% alergicy) po 4 tygodniach stosowania, wykonane w niezależnym laboratorium badawczym
                                                                     Skład                                                                            


                                                               Moja opinia                                                                      

Łatwo dostępny (chyba w każdej drogerii, markecie i większości mniejszych osiedlowych sklepików kosmetycznych), niedrogi (14-18 zł za 30ml) podkład znanej firmy (ja znam ją... odkąd pamiętam ;)) w nowej odsłonie. Niestety opakowanie chyba nie zostało ulepszone. Nie dość, że samo wyciskanie produktu może sprawiać problemy (naprawdę ciężko wydobyć dokładnie taką ilość produktu, jaką chcemy), to jeszcze trzeba go stawiać "do góry nogami", opierając o coś, bo stanie w odpowiedniej pozycji czyli na czarnej zakrętce powoduje wylewanie się, czyli marnowanie i nieestetyczny wygląd (drugie zdjęcie poniżej). Mam nadzieję, że ten problem zacznie znikać wraz z ubywaniem podkładu.

  

Producent zaznacza, że numer 3 powinien być odpowiedni dla większości Polek, ale osobiście uznaję gamę kolorystyczną za spory minus, bo ciężko dobrać coś dla siebie - podkład nie dopasowuje się bowiem do koloru skóry. Konsystencja wydaje się być przyjemna, wystarczająco gęsta, ale jednak trzeba bardzo uważać przy aplikacji. Podkład dość szybko zasycha, a nawet świeżo nałożony nie jest najłatwiejszy w rozprowadzaniu, co może powodować nieładne smugi i plamy, czy (w przypadku nałożenia zbyt dużej ilości) efektu maski. Jednak cienka warstwa i dokładne roztarcie pozwoli na uzyskanie naturalnego i delikatnego efektu krycia, wyrównany koloryt skóry, bez podkreślenia suchych skórek, zapychania porów, ale też (nad czym ubolewam) bez dokładnego krycia niedoskonałości  Co do rozświetlania, to jestem zadowolona. Podkład zawiera mieniące drobinki, które sprawiają, że twarz wygląda promiennie i zdrowo, a jednocześnie nie świeci się.
Z pewnością podkład nie jest idealny, ale w połączeniu z pudrem, który wzmacnia trwałość, zdecydowanie da się go lubić.

Na koniec efekty. Z poprawionym kontrastem:


I w barwach bardziej naturalnych:


  


Produkt testowałam dzięki portalowi uroda i zdrowie
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...